Oni nie przyjadą do Leszna na wycieczkę. Brytyjczycy z ambitnym planem na finał DPŚ

WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Craig Cook w żółtym kasku
WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Craig Cook w żółtym kasku

W sobotę 8 lipca w Lesznie poznamy zwycięzcę tegorocznego Drużynowego Pucharu Świata. Wiadomo już, że oprócz Polski w finale pojadą Brytyjczycy. Po wygranej w półfinale są na fali i chcą sprawić wielką niespodziankę.

Pierwszy półfinał Drużynowego Pucharu Świata w King's Lynn nie należał do najciekawszych. Gospodarze od początku zawodów wypracowali sobie przewagę i utrzymali ją do końca zawodów. Australijczycy dzielnie deptali im po piętach, ale wyraźnie do szczęścia zabrakło kontuzjowanego Jasona Doyle'a.

Liderem Brytyjczyków był Craig Cook, który zdobył 14 punktów. Jak tłumaczy, do Leszna on i jego koledzy będą ścigać się z jasnym celem. - Nie chodzi o medal. Jedziemy po złoto. Po prostu musimy w to uwierzyć - podkreśla żużlowiec w rozmowie z monsterenergyswc.com.

Zawodnik Polonii Bydgoszcz nie lekceważy jednak innych uczestników DPŚ. - Wszyscy są mocni, w zasadzie fantastyczni. To nie znaczy, że są nie do pokonania. Musisz zapomnieć o tym, z kim się ścigasz i skoncentrować na tym, co robisz. Nie ma znaczenia, co robią inni - podkreśla Cook.

Przypomnijmy, że Brytyjczycy nigdy nie byli zwycięzcami Drużynowego Pucharu Świata. W ubiegłym roku dość sensacyjnie powtórzyli swój sukces z 2004 roku i zajęli drugie miejsce. Tegoroczny finał rozpocznie się 8 lipca o 19:00 w Lesznie.

ZOBACZ WIDEO Żużel był już na World Games (WIDEO)

Źródło artykułu: