Kapitan Fogo Unii miał w ostatnim czasie wahania formy, a optymizmem nie napawa słaby występ w niedzielnym finale Indywidualnych Mistrzostw Polski. Nasz ekspert, Jan Krzystyniak powiedział bez ogródek, że Piotr Pawlicki powinien oddać miejsce w składzie reprezentacji Polski Jarosława Hampelowi. Młodego żużlowca wspiera w każdym razie selekcjoner Marek Cieślak i nie zanosi się raczej na to, by w kadrze doszło do przetasowań.
W Piotra Pawlickiego wpatrzone jest całe Leszno, a wypowiedź Jana Krzystyniaka spotkała się z negatywną reakcją tamtejszych kibiców. Gospodarze finału Drużynowego Pucharu Świata nie wyobrażają sobie, by Piotr mógł wypaść ze składu. Zwłaszcza, że jest ich jedynym seniorskim reprezentantem. Co prawda w składzie będzie jeszcze junior, Bartosz Smektała, ale wyjedzie on na tor tylko w przypadku, gdy niezdolny do jazdy będzie jeden z seniorów.
Młodszy z braci Pawlickich przyznaje, że zdaje sobie sprawę, jaka spoczywa na nim odpowiedzialność i nikt nie musi go dodatkowo nakręcać przed finałem. - To Drużynowy Puchar Świata i obojętnie, gdzie byśmy startowali, motywacja byłaby taka sama. To jednak mega uczycie, że finał odbywa się właśnie w Lesznie, a ja jestem w składzie. Aż trudno to opisać - przyznał na konferencji prasowej Pawlicki.
22-latek zdaje sobie sprawę, że w niedzielę wpatrzone będzie w niego całe miasto. Sam liczy na to, że wykorzysta niepodważalny atut, jakim jest znajomość toru. - Pochodzę z Leszna i tu się wychowałem. To moje miasto, a na tutejszym torze wykonałem niezliczoną liczbę kółek. Liczę, że kibice będą wspierać mnie i kolegów. Nie tylko ci z Leszna, ale i z całej Polski - dodał Pawlicki.
ZOBACZ WIDEO Powrót żużla do stolicy? PZM gotów pomóc