Fenomenem żużla na lodzie był Per Olof Serenius, który zakończył ściganie w wieku 69 lat. Szwed ostatni tytuł mistrza świata zdobył w wieku 54 lat, był też 22-krotnym mistrzem kraju.
Fenomenem klasycznej odmiany żużla jest z kolei 60-latek z Rumunii. Marian Gheorghe nie jest zbyt dobrze znany nawet w swoim kraju. Kiedy spytaliśmy jednego z rumuńskich dziennikarzy, specjalistę od sportów motorowych, o starego mistrza, przyznał, że nikogo takiego nie zna. Nic dziwnego. Żużel w Rumunii od upadku komunizmu przeżywa poważny kryzys. W tej chwili jest tylko jeden żużlowy ośrodek w tym kraju i dosłownie garstka zapaleńców uprawiających ten sport.
Rumunii mieli zresztą długi rozbrat z żużlem. Odrodzenie ośrodka Braiła nastąpiło kilka lat temu. Początkowo zawodnicy jeździli na sprzęcie z lat 90. Do niedawna korzystali z bardzo przestarzałych silników, ubierali się w używane, sprowadzane m.in. z Polski skóry. Teraz startują w eliminacjach imprez organizowanych przez FIM i FIM Europe.
Polski sędzia Marek Wojaczek jest jedną z tych osób, które widziały 60-letniego mistrza Gheorghe na torze. - Szału nie ma, ale jedzie bardzo poprawnie, nie popełnia błędów, nie przewraca się, nie ma się czego wstydzić - opowiada Wojaczek.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla Dzień z Januszem Kołodziejem (WIDEO)
Gheorghe startuje w szwedzkiej Division 1. Ostatnio ścigał się także w eliminacjach do mistrzostw Europy i ME par. - Z pewnością wielką sprawą jest to, że ten człowiek, w takim wieku, jeździ na żużlu. Ciekawostką jest też to, że nasz mistrz jeździ w parach z młodszym o 30 lat synem (Stanel Gheorghe - dop. red.) - dodaje Wojaczek.
Jeśli tylko 60-letni Gheorghe będzie chciał, to może jeździć jeszcze przez wiele długich lat. Żużel można uprawiać tak długo, jak tylko się chce, bo nie ma żadnych wiekowych limitów. Trzeba mieć tylko ważne i dobre badania lekarskie.