Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Jaki był cel treningu w Ostrowie?
Piotr Pawlicki: Tor w Lesznie jest już zajęty przed Drużynowym Pucharem Świata, stąd też przyjechaliśmy do Ostrowa po prostu sobie pojeździć. Nie chodziło tutaj o wielkie pasowanie sprzętu, ale zależało nam na tym, żeby sobie pośmigać i mieć kontakt z motocyklem i być w rytmie startowym.
[b]
Cały tydzień jako reprezentacja przebywacie razem. Jak ważny jest element integracji i budowania atmosfery przed najważniejszą imprezą sezonu?[/b]
Trener Marek Cieślak bardzo dba o budowanie atmosfery i właśnie integrację w gronie kadrowiczów. To zasługa trenera, że często spotykamy się nie tylko na torze. Cały tydzień jesteśmy praktycznie razem. Ponownie w Lesznie spotkamy się w piątek przy okazji barażu DPŚ. Atmosfera jest ważna i apel do kibiców: trzymajcie za nas kciuki!
ZOBACZ WIDEO Maciej Janowski: Ostatnie dni przed finałem będą bardzo pracowite (WIDEO)
Jest pan zaskoczony wynikami półfinału DPŚ w Vastervik i porażką Duńczyków, którzy odpadli z dalszej rywalizacji?
Taki jest po prostu sport. Żużel jest naprawdę nieprzewidywalny. Za to kochamy sport.
To chyba też przestroga dla reprezentacji Polski, żeby przedwcześnie nie wieszać wam złotych medali na szyjach?
Ci, którzy przed zawodami wieszają nam złote medale, nie wiedzą chyba, co to jest sport. Tak jak wspomniałem wcześniej, sport jest nieprzewidywalny. Pokazały to ostatnie dni. Spodziewam się, że do samego końca zawodów będziemy walczyć o obronę tytułu i wcale to może nie być takie łatwe, jak to niektórzy przewidują. Mamy mocnych przeciwników i naprawdę nikogo bym nie lekceważył. Mówienie, że nie mamy z kim przegrać też niewiele ma wspólnego ze sportem. Jak co roku będziemy walczyć o najwyższe laury, ale nikt złota nam nie podaruje.
Występ na torze w Lesznie będzie dla pana wyjątkowy?
To jest moje rodzinne miasto. Pojadę na domowym torze. Fajnie reprezentować Polskę w swoim rodzinnym mieście. Musi to być wydarzenie wyjątkowe.
Presja tym bardziej będzie większa?
Nie powiedziałbym tak. Nie narzucam na siebie większej presji z tego tytułu. Bardziej może media, ludzie, którzy piszą o mnie próbują narzucić na mnie presję. Ja tego sam na siebie nie robię.
Jak pan przyjął ostatnie dywagacje, szczególnie po finale IMP, że mówiąc kolokwialnie powinien pan dostać rozwolnienia i zwolnić miejsce w reprezentacji dla Jarosława Hampela?
Jest mi przykro, kiedy docierają do mnie takie głosy. Jestem wdzięczny trenerowi Markowi Cieślakowi za zaufanie i za to, że drugi raz z rzędu powołał mnie na Drużynowy Puchar Świata. Nie czytam wszystkich wpisów, ale gdzieś tam obiło mi się, że wysyłano mnie na zwolnienie. Nawet ktoś z rodziny do mnie dzwonił z pytaniem, o co w tym wszystkim chodzi. Nie ma sensu nawet tego wszystkiego komentować. Tak czasami bywa w Polsce, że próbują cię zdeptać z błotem.
Najważniejsze, by w sobotni wieczór nie tylko przed finałem DPŚ, ale także podczas dekoracji rozbrzmiał Mazurek Dąbrowskiego...
Zdecydowanie to jest najważniejsze. Chcemy wysłuchać i odśpiewać Mazurka Dąbrowskiego i nie wypuścić z Polski Pucharu im. Ove Fundina.