Mirosław Kowalik (trener Zdunek Wybrzeża Gdańsk): Sezon jest jeszcze długi, ale zrobimy wszystko, aby znaleźć się w finale. Jeśli do tego dojdzie i przyjdzie nam mierzyć się z tarnowską drużyną, to postaramy się wyciągnąć wnioski. Czegoś w tym meczu na pewno już się nauczyliśmy. Jesteśmy więc na pewno trochę mądrzejsi. Jeśli chodzi o ocenę moich zawodników, to wszyscy poza Andersem Thomsenem pojechali znacznie poniżej oczekiwań. Nie chcę tutaj nikogo ganić, ale tych punktów reszty moich podopiecznych właśnie brakowało.
Kacper Gomólski (Zdunek Wybrzeże Gdańsk): Jestem w miarę zadowolony ze swojego występu, ale tylko dlatego, że pojechałem lepiej niż przez ostatnie dwa lata, kiedy przyjeżdżałem tutaj z moim klubem z Torunia. Nie było więc tragicznie, ale czegoś brakowało. Zarówno na trasie jak i na starcie. Prawda jest taka, że gdyby każdy z nas dorzuciłby po 2-3 punkty więcej, to wynik mógłby być zupełnie inny. W każdym razie przegraliśmy, ale wielkiej tragedii chyba nie było.
Jakub Jamróg (Grupa Azoty Unia Tarnów): Dzień przed meczem spadł deszcz. Fajnie, że udało nam się odnaleźć w tych nieco innych warunkach. Ze swojej postawy jestem zadowolony, aczkolwiek jeszcze to nie jest to, czego bym oczekiwał. Tarnowski tor jest trudny i ciągle się go uczę. Chyba nawet pozostałe tory I- ligowe są mi lepiej znane, bo w ostatnich latach miałem z nimi częstszy kontakt.
Artur Czaja (Grupa Azoty Unia Tarnów): Wcale nie było to łatwe zwycięstwo. Było sporo ścigania i musieliśmy się trochę namęczyć, aby zwyciężyć. Nasz tor jest trudny dla przeciwników, ale dla nas również, bo ten owal często się zmienia. Cieszymy się, że wygraliśmy za trzy punkty. Natomiast co do upadku z Arturem, to wszystko już sobie wyjaśniliśmy.
ZOBACZ WIDEO Powrót żużla do stolicy? PZM gotów pomóc