Stanisław Kępowicz: Steliga ni z gruszki ni z pietruszki obarczył mnie winą (wywiad)

WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Stanisław Kępowicz
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Stanisław Kępowicz

Stanisław Kępowicz nie jest już trenerem KSM-u Krosno. Były opiekun Wilków jest zły na prezesa Janusza Steligę za jego rozmowę z Wojciechem Ogonowskim. Kępowicz w rozmowie z naszym portalem wskazuje też osobę, która mogłaby przejąć po nim stery.

Radosław Gerlach, WP SportoweFakty: Podjął pan rezygnację z funkcji trenera KSM-u Krosno. Jakie były tego powody?

Stanisław Kępowicz, były trener KSM-u Krosno: Jeżeli prezes klubu udziela takiego, a nie innego wywiadu, to nie widzę możliwości dalszej współpracy. Janusz Steliga ni z gruszki ni z pietruszki obarczył mnie całą winą. Choć wcześniej nie było żadnych zastrzeżeń co do mojej osoby. Ale przegraliśmy z PSŻ-em Poznań i zaczęły się niepochlebne wypowiedzi. Nie mogłem postąpić inaczej. Mam swoje ambicje i prezes nie będzie mi mówić, czy się odnalazłem w realiach żużla, czy się nie odnalazłem. Jeśli powiedziałby to na początku sezonu, to jeszcze bym mu uwierzył. Ale pod koniec sezonu takie teksty? Myślę, że lepsi fachowcy mogliby się wypowiedzieć na temat tego czy się odnajduję czy nie.

Jest żal do prezesa?

On tak postąpił, więc ja zrezygnowałem. Tyle.

Prezes Steliga rozmawiał z panem?

Nie. To ja zadzwoniłem do niego po tym jak ten wywiad się ukazał. Powiedziałem, że przyjadę w środę na trening i przemyślę sprawę. Prezes zaczął mówić, że musimy wszyscy ochłonąć. W środę poprowadziłem jeszcze trening, a od 20 lipca zawiesiłem swoją działalność.

A pan nie ma sobie nic do zarzucenia? Chodzi mi o sytuację z brakiem powołania dla Damiana Dróżdża na mecz z PSŻ-em Poznań. Pojechał słaby Wojciech Lisiecki.

Dróżdż miał jeździć tego dnia w Rybniku. Dzień wcześniej miał tam finał Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski. Niezbyt mu tam szło, a po drugie miał upadek. Nikt nie dzwonił do mnie z informacją, czy można z niego skorzystać czy też nie można. Prezes twierdzi, że wieczorem dzwonili do niego, że Dróżdż będzie dostępny, ale ja o tym nie wiedziałem. Z Lisieckim trenowaliśmy przed tym meczem. Faktycznie, w meczu miał słabszy występ, ale nie tylko on.

ZOBACZ WIDEO Maksym Drabik: Na świętowanie nadejdzie czas po sezonie (WIDEO)

Myśli pan, że KSM Krosno ma jeszcze szansę na awans do play-offów?

Wiem, że musiałaby się wydarzyć jakaś katastrofa dla Poznania, ale szanse są zawsze.

Jak będzie pan wspominał swoją pracę w Krośnie?

Trudno powiedzieć. Nie mam żadnych uwag co do klubu i ludzi, z którymi miałem okazję współpracować. Oni chyba też do mnie nic nie mieli. Po prostu poczułem się mocno urażony wypowiedzią Steligi i jego posunięciem. Każdy ambitny człowiek tak by postąpił.

Kibice narzekali też, że organizował pan stosunkowo małą liczbę treningów.

Na ile było możliwości, tyle treningów się odbyło. Przed meczami w Krośnie odbywały się one systematyczne. No chyba, że pogoda krzyżowała nam plany. Natomiast, jeśli chodzi o wyjazdy, to część zawodników trenowała na innych torach. Mariusz Puszakowski jeździł w Grudziądzu, Lisiecki w Rawiczu, a Bellego w Anglii. Oczywiście, zawodnicy z okolic przyjeżdżali wówczas na treningi do Krosna.

KSM było drużyną z potencjałem?

Z potencjałem, to za dużo powiedziane. Na wejście do play-offów była to jednak drużyna 100-procentowa. Mariusz Fierlej miał problemy na początku sezonu. Więcej spodziewaliśmy się też po Puszakowskim. Ale on mimo wszystko zdobywał te punkty. Najsłabszym ogniwem był Lisiecki i młodzieżowiec Oskar Nocuń. Początkowo Lisiecki miewał jeszcze przebłyski, ale w meczu z Poznaniem już mocno zawiódł.

Do Gniezna już się pan nie wybiera.

Nie.

Kto zostanie pańskim następcą?

Ja tego nie wiem.

Ale mówi się, że będzie nowy trener czy jego kompetencje przejmie kierownik Dawid Cysarz?

Dawid jest osobą na tyle znającą zagadnienie, że jest w stanie sobie poradzić i poprowadzić drużynę w każdych warunkach. Ja bardzo go cenię za to, co robi dla klubu. Współpraca z nim również układała się bez zarzutów.

Co będzie pan teraz robił?

Na razie zamierzam odpoczywać w domu.

A wróci pan kiedyś do sportu żużlowego?

Jeżeli przydarzy się taka możliwość, to absolutnie jej nie wykluczam.

Co będzie pan najmilej wspominał ze swojej współpracy z KSM-em?

To, że udało się stworzyć atmosferę między zawodnikami a mną oraz ludźmi którzy pracują w klubie. W tym aspekcie było bardzo dobrze.

Mimo wszystko, to prezes Steliga chciał przed sezonem, aby objął pan funkcję trenera drużyny. Zraził się pan na nowo do żużla czy to była tylko jednorazowa przygoda?

Trudno się zrazić do żużla, bo ja byłem w nim cały czas. Nawet kiedy mieszkałem w Stanach Zjednoczonych, to tam również zajmowałem się żużlem. W dobie Internetu byłem też cały czas na bieżąco z wynikami. W żużlu przez te kilkanaście lat zmieniło się tylko to, że jest więcej marketingu. Reszta wygląda tak samo jak kiedyś.

Źródło artykułu: