Przed wyścigami nominowanymi Cash Broker Stal Gorzów traciła do Betardu Sparty Wrocław tylko dwa punkty i nadal miała szansę na triumf przed własną publicznością. Drużyna prowadzona przez Rafała Dobruckiego wygrała jednak 14. i 15. bieg w stosunku 4:2 i oprócz zwycięstwa, wywiozła ze stadion im. Edwarda Jancarza także punkt bonusowy za lepszy bilans w dwumeczu.
- Dużo potu wylało się nie tylko podczas meczu, ale już przed nim, bo temperatura wdawała się we znaki. To spotkanie potwierdziło, jak wiele zmienia pogoda. Zmienia się temperatura i na torze jest coś zupełnie innego. Brakowało nam mocy - przyznał w rozmowie z Radiem Gorzów Bartosz Zmarzlik.
Wychowanek gorzowskiej drużyny w niedzielnym spotkaniu wywalczył 10 punktów w pięciu gonitwach. Podczas meczu musiał się sporo napracować w poszukiwaniu jak najlepszych ustawień sprzętu. - Wygrałem pierwszy bieg, bo rywale jeszcze nie byli spasowani z torem. Później nic nie zmieniłem, przywiozłem dwójkę, następnie zrobiłem to, co zawsze - osłabiłem motocykl i było kompletnie źle. Po powrocie do ustawień z pierwszej gonitwy znów zwyciężyłem, a w ostatnim starcie nie mogłem znaleźć dobrego miejsca pod taśmą, źle wyjechałem i pozamiatane - wyjaśnił uczestnik cyklu Grand Prix.
Po porażce z Betardem Spartą, Zmarzlik stanął w obronie kolegów, którzy słabiej spisali się w starciu z ekipą z Dolnego Śląska. - Trochę słabo, bo słyszałem brzydkie słowa w kierunku naszych zawodników. To na pewno nie pomaga, a przeszkadza. Chciałbym stanąć w obronie kolegów i powiedzieć, by tak nie robić. To nic nie da, to nas nie wzmocni. Przecież specjalnie nie chcemy przegrywać, a takie słowa nie podnoszą na duchu - wytłumaczył Zmarzlik.
ZOBACZ WIDEO Filmik promujący finał Lotos MPPK w Ostrowie Wlkp. (WIDEO)