Marta Półtorak. Półtora okrążenia: Podziwiam Władysława Golloba. Teraz nie może zostać sam (felieton)

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Władysław Gollob
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Władysław Gollob

- Muszę przyznać, że podziwiam Władysława Golloba, że przejął klub w tak trudnym momencie sportowym i finansowym. Liczę, że teraz, po degradacji, on i Polonia nie zostaną pozostawieni sami sobie - pisze w swoim felietonie Marta Półtorak.

Półtora okrążenia to felieton Marta Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.

***

Wiemy już, że Polonia pożegna się z Nice 1. Ligą Żużlową. To przykra wiadomość i potrafię sobie wyobrazić, co bydgoszczanie teraz przeżywają. Sama, będąc prezesem Stal Rzeszów, doświadczyłam przecież spadku. Co prawda opuszczaliśmy wtedy Ekstraligę, ale degradacja, niezależnie od ligi w jakiej się występuje, nie jest rzeczą przyjemną.

Martwię się o przyszłość bydgoskiego żużla i zastanawiam się, co będzie dalej. Mam cichą nadzieję, że pan Władysław Gollob nie zostanie pozostawiony sam sobie. Muszę przyznać, że podziwiam go, że przejął klub w tak trudnym momencie sportowym i finansowym. Podjął się bardzo trudnego zadania, bo prowadzenie drużyny w dzisiejszych czasach nie jest łatwym zadaniem. Każdy spadek boli. A zwłaszcza w momencie, gdy w klubie pracują ludzie z pasją i wkładają w to wiele determinacji.

Patrząc na to z boku mam wrażenie, że pan Władysław nie zawsze był sprawiedliwie oceniany. Wokół jego osoby i klubu z Bydgoszczy pojawiło się wiele hejtu. Zawsze najłatwiej jest przecież krytykować. Nie chcę jednak, by mnie źle zrozumiano. Nie mam nic przeciwko krytyce, ale powinna być ona merytoryczna. Uważam nawet, że konkretne uwagi ze strony kibiców czy środowiska mogą być pomocne i służyć do wyciągania wniosków. Często jednak zdarza się, że ktoś mówi, że coś jest złe, nie przedstawiając żadnych argumentów. Niestety, ale rzucanie w naszym kraju populistycznych haseł jest w ostatnim czasie bardzo modne. Oskarża się jednych i drugich, że są złodziejami. Widzimy to także w sporcie, a to nie sprzyja budowaniu atmosfery.

Władysława Golloba doceniam nie tylko za jego starania, by odbudować żużel w Bydgoszczy. Fakt, że z pięciomilionowego długu zszedł do półtora miliona, zasługuje po prostu na wielki szacunek. Tym bardziej, że pan Władysław nie spłaca swoich zobowiązań, tylko te, które narobili jego poprzednicy. Kibice mogą mu teraz zarzucać, że przed sezonem podjął złe decyzje kadrowe i nie pozyskał lepszych zawodników.

ZOBACZ WIDEO Budowa nowego stadionu Orła z lotu ptaka. Widok jest imponujący! (WIDEO)

Niektórych sytuacji nie da się jednak przewidzieć. W żużlu jest bowiem zbyt wiele niewiadomych. Kto mógł zakładać, że taki kryzys będzie przeżywać w tym roku Get Well Toruń? Albo, że na dopingu wpadnie Grigorij Łaguta, pogrążając dobrze funkcjonujący ROW Rybnik? Czasem dany zawodnik notuje znakomity sezon, a rok później jest cieniem samego siebie. Tak też było w przypadku niektórych bydgoskich zawodników.

Niestety, ale budowanie zespołu zawsze obarczone jest pewnym ryzykiem. Ja, oceniając klubowych działaczy, na pierwszym miejscu stawiam zawsze ich finansową wiarygodność. Jeśli klub jest dobrze prowadzony, płaci zawodnikom i spłaca ewentualne długi, to w sytuacji kryzysowej należy wyciągnąć do niego rękę i mu pomóc. Tak też powinniśmy zrobić teraz w przypadku Polonii.

Mam nadzieję, że pan Władysław się nie podda i mimo degradacji, będzie nadal zarządzać klubem. Na spadku świat się nie kończy i nie zdziwię się, jeśli za rok czy dwa będziemy oglądać radość pana Władysława, gdy jego zespół wywalczy awans. Może ten spadek będzie lekcją pokory dla całego środowiska żużlowego w Bydgoszczy? Właśnie w tak trudnych chwilach wszyscy powinni się zjednoczyć i pokazać, że zależy im na Polonii. Pan Władysław i jego klub mogą stanąć na nogi. Trudno będzie jednak to zrobić, jeśli nie pomoże lokalne środowisko, od kibiców po sponsorów.

Mam przeczucie i zarazem głęboką nadzieję, że ta historia będzie miała szczęśliwy finał. Klub mający takie tradycje i historię, po prostu nie może zniknąć z mapy żużlowej naszego kraju. Liczę, że pan Władysław podejmie rękawicę i odbuduje ten klub, robiąc to dla kibiców, ale też swego syna, Tomka Golloba. On, jeżdżąc na żużlu, doszedł tam, gdzie żadnemu innemu polskiemu zawodnikowi się nie udało. Rodzina Gollobów jest najwidoczniej stworzona do takich zadań.

Źródło artykułu: