SBP: Kilka pechowych przypadków Boll Teamu

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Kai Huckenbeck kontra Boll Team
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Kai Huckenbeck kontra Boll Team

Jeżeli jest jakaś drużyna, która może w swoich startach w Speedway Best Pairs mówić o pechu, to jest to Boll Team. Ekipa ocierała się już niejednokrotnie o zwycięstwo, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie.

W tym artykule dowiesz się o:

Boll Team rozpoczynał sezon 2016 na Motoarenie od udziału w finale. Rywalami byli żużlowcy, reprezentujący na co dzień klub z Torunia - Greg Hancock i Chris Holder. Startujący w barwach Boll Teamu Patryk Dudek i Martin Vaculik znakomicie wyszli spod taśmy i wszystko układało się po ich myśli... aż tu nagle na ostatnim kółku Słowakowi przytrafił się defekt motocykla. Zgodnie z regulaminem, w zawodach zatriumfował Monster Energy Team, który zanotował pozycję drugą i trzecią.

Wydawało się, że limit pecha został wyczerpany, lecz nic bardziej mylnego. W trzeciej, finałowej rundzie cyklu pojawiła się sytuacja, której kibice raczej nie mogli przewidzieć. Boll Team i Nice Racing mieli przed biegiem barażowym identyczny bilans. Niestety, regulamin nie przewidywał takiej sytuacji, a to oznaczało losowanie, które zdecydowało o udziale w barażu ekipy Nice Racing, prowadzonej przez Adama Krużyńskiego.

Rozdanie w sezonie 2017 miało przynieść nową historię, tymczasem w Boll Teamie niewiele się zmieniło. Pierwsza runda, znów Motoarena i znów o włos od zwycięstwa. Bieg finałowy ponownie stał się sprawą ich oraz Fogo Power. Start należał do Jasona Doyle'a i Maxa Fricke'a. Koszmar powrócił ponownie, ponieważ najpierw znakomitą jazdą popisał się Piotr Pawlicki, a na ostatnim łuku Australijczyk został wyprzedzony śmiałym atakiem przez Bartosza Zmarzlika. Chciałoby się zacytować fragment filmu "Nic śmiesznego" - "całe życie drugi".

Jakby tego wszystkiego było mało, to Boll Teamowi posypał się zupełnie skład na finał 2017 w Gnieźnie. Jason Doyle startuje tego dnia w meczu na Wyspach Brytyjskich, poważną kontuzję leczy Max Fricke, a na dodatek Grigorij Łaguta został zawieszony za stosowanie niedozwolonych środków dopingujących. Wiemy już, że w barwach tej ekipy wystąpi Mirosław Jabłoński, świetnie znający owal w Gnieźnie, ale zastąpić wszystkich, renomowanych członków drużyny, będzie piekielnie trudno. Jeśli Boll Team ma zdobyć w tym roku medal, to wychowanek Startu Gniezno musi się wspiąć na wyżyny swoich umiejętności.

ZOBACZ WIDEO Kulisy pracy kierownika drużyny w PGE Ekstralidze

Komentarze (2)
avatar
yes
15.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Kilka pechowych przypadków Boll Teamu" - wymyślone na zawody...