Wszystko z powodu Kennetha Bjerre. Duńczyk nie awansował wprawdzie do Grand Prix Challenge, które odbędzie się w sobotę w Togliatti, ale jest pierwszy w kolejce do zastąpienia kontuzjowanego Adriana Miedzińskiegoi. Mecz w Łodzi ma odbyć się dzień później już o godzinie 12:45. Czy lider Grupy Azoty Unii Tarnów zdąży na to spotkanie? W klubie przekonują, że nie będzie z tym problemu.
- Jako klub jesteśmy przygotowani i zabezpieczeni pod względem organizacyjnym. Kenneth ma zdążyć na zawody w Łodzi i w nich wystartować - zapewnia nas prezes Łukasz Sady. Tarnowianie w szczegóły wchodzić nie chcą, jednak pewnym jest, że w przypadku ich żużlowca dojdzie do wyścigu z czasem.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to Bjerre wpadnie do parku maszyn w okolicach godziny 12:30, a więc tuż przed startem pierwszego wyścigu. W pewnym sensie możemy mieć zatem powtórkę z rozrywki.
Przy okazji poprzedniego meczu obu zespołów, który był rozgrywany jeszcze w rundzie zasadniczej, problemy z dotarciem na zawody miał Hans Andersen. Duńczyk zdążył, bo gospodarze zgłosili protest, który dotyczył gaźnika Petera Ljunga. Czy w niedzielę dojdzie do podobnych wydarzeń? Tego w tej chwili nie wiemy, ale mecz w Łodzi zapowiada się coraz ciekawiej.
Warto przypomnieć, że niedzielne spotkanie powinno obejrzeć wielu kibiców. Wstęp na pierwszy półfinał play-off będzie bezpłatny. Zarząd klubu podjął taką decyzję ze względu na to, że może to być ostatnie spotkanie na starym obiekcie Orła. Witold Skrzydlewski liczy, że z okazji skorzysta wielu łodzian.
ZOBACZ WIDEO Stadion Orła Łódź robi wrażenie. Zobacz na jakim jest etapie