W tym sezonie Maciej Janowski notuje świetne wyniki w Seedway Grand Prix. Polak ma już na swoim koncie dwa wygrane turnieje - na najwyższym stopniu podium oglądaliśmy go w duńskim Horsens oraz walijskim Cardiff. Dobra postawa w innych turniejach sprawiła, że Janowski z 88 punktami na koncie jest liderem cyklu.
Reprezentant Polski nie może jednak spać spokojnie. Jego przewaga nad drugim w mistrzostwach Jasonem Doylem wynosi tylko pięć punktów. Australijczyk w tym roku również znajduje się w wybornej formie. Ich zażarta walka może być ozdobą sobotniego Grand Prix Polski w Gorzowie.
Janowski zapewnia jednak, że na razie nie myśli o tytule mistrzowskim. - Na razie jest za daleko do końca sezonu, by myśleć o tej presji i liczyć punkty. Jedziemy po to, żeby ich było jak najwięcej. Zobaczymy co się uda osiągnąć w tym sezonie - powiedział polski żużlowiec.
Janowski doskonale ma w pamięci zeszły rok. Wtedy dość dobrze zaczął starty w SGP, ale w połowie sezonu dopadł do kryzys sprzętowy. Zaczął notować kiepskie wyniki i rywalizację w elicie zakończył poza czołową ósemką. Pozostał jednak w mistrzostwach, bo otrzymał jedną ze stałych "dzikich kart". Wtedy nie brakowało opinii, że Janowski na nią nie zasłużył.
- Staram się udowodniać krytykom, że nie mieli racji. Na razie jest daleka droga do sukcesu. Jest jeszcze mnóstwo punktów do zdobycia, ale też do stracenia. Dlatego nie podniecamy się tą pozycją lidera. Nie stresujemy się też z tego powodu. Wiemy jak mamy pracować i na razie się tego trzymamy - dodał Janowski.
ZOBACZ WIDEO Kulisy pracy kierownika drużyny w PGE Ekstralidze