W Grand Prix Polski w Gorzowie nie pojadą stali uczestnicy cyklu: Greg Hancock, Nicki Pedersen i Niels Kristian Iversen. Gdyby nie kontuzje, szansę na rywalizację na stadionie im. Edwarda Jancarza otrzymaliby Peter Kildemand i Max Fricke, lecz i oni są wyłączeni z żużla z powodu urazów.
BSI powiększyło listę oficjalnych rezerwowych na końcową fazę obecnego sezonu o Vaclava Milika, Michaela Jepsena Jensena i Andrzeja Lebiediewa. Pierwsza dwójka pojedzie w turnieju GP w Gorzowie. - Taki urok sportu, a żużla w szczególności. Najważniejsze jest jednak to, że to nie są zawodnicy z łapanki. To ciągle topowi żużlowcy, którzy stanowią o sile swoich zespołów ligowych i są gwarantem dobrej walki, rywalizacji i fajnego widowiska - ocenił Ireneusz Maciej Zmora na antenie Radia Zachód.
W sobotę wiele miejsc na gorzowskim stadionie zajmą z pewnością kibice dopingujący na co dzień miejscową Cash Broker Stal. Była szansa, że fani mistrzów Polski ujrzą aż czterech reprezentantów miejscowego klubu. Z powodu kontuzji Nielsa Kristiana Iversena, kibice zobaczą w akcji "tylko" trzech przedstawicieli żółto-niebieskich: Bartosza Zmarzlika, Martina Vaculika i Krzysztofa Kasprzaka.
- Przede wszystkim szkoda, że Niels jest kontuzjowany i nie będzie mógł nam pomóc w meczach ligowych. To jest nasz ligowy dramat, a dla niego dodatkowa sprawa jest taka, że nie będzie mógł startować w cyklu Grand Prix. Myślę jednak, że reprezentacja Stali Gorzów i Polski jest tak liczna i mocna, że możemy liczyć na to, że w sobotę dwukrotnie zaśpiewamy Mazurka Dąbrowskiego - na otwarcie zawodów i przy dekoracji zwycięzcy turnieju - skomentował prezes Cash Broker Stali.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: rybnicki #SmakŻużla