Brytyjski komentator stanął na krześle. Entuzjazm tylko w głosie

Tai Woffinden wygrał Grand Prix na torze w Gorzowie. - W końcu! Czekaliśmy na ten moment cały rok - mówili Kelvin Tatum i Nigel Pearson, zasiadający w loży prasowej na gorzowskim stadionie.

Początkowo nic nie wskazywało na triumf Taia Woffindena w Gorzowie. Kelvin Tatum i Nigel Pearson swoją uwagę przykuwali bardziej na osobie Bartosza Zmarzlika. - Jedzie u siebie, będzie bardzo groźny. Cały stadion mu dzisiaj kibicuje - zaznaczali komentatorzy stacji Sky Sports.

Choć turniej w Gorzowie nie był zbyt emocjonujący, jeśli chodzi o mijanki, to na torze mieliśmy prawdziwe szachy. Zawodnicy wzajemnie zamykali się na dojeździe do łuku, blokowali na trasie i wywozili na pierwszym wirażu. Początkowo najlepiej radził sobie Emil Sajfutdinow. Końcówka zawodów bezapelacyjnie należała już jednak do Woffindena.

Kluczem do sukcesu pozostawał start. Przed finałem Tatum i Pearson wciąż pozostawali ostrożni w faworyzowaniu Woffindena, któremu przyszło startować z trzeciego pola. - W czwartej i piątej serii startów najlepiej spisywało się pole B, które dało aż sześć indywidualnych zwycięstw - zauważył Tatum. Z kolei w półfinałach oba biegi wygrywali zawodnicy startujący najbliżej kredy.

Emocje na Stadionie im. Edwarda Janczarza przed finałem sięgnęły zenitu. Dwóch Polaków oraz dwóch Anglosasów. Od kredy: Doyle, Dudek, Woffinden i Zmarzlik. Brytyjczyk miał najgorsze, najbardziej wyślizgane, trzecie pole. Kurs na zwycięstwo Anglika był w tym momencie chyba najwyższy spośród całej stawki finałowej gonitwy.

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Zdajemy sobie sprawę z tego, że Dania gra u siebie bardzo dobrą piłkę

Tatum, który w przeciwieństwie do Pearsona całe zawody komentował na stojąco, przed ostatnim wyścigiem poszedł o krok dalej. Stanął na plastikowym, żółtym krzesełku. Miał spore problemy żeby się na nie wygrzebać. Nie wybiło go to jednak z rytmu i w międzyczasie cały czas mówił do swojego mikrofonu. W innym przypadku, prawdopodobnie nic by nie zobaczył. Brytyjczyk nie jest wysokiego wzrostu, a że wszyscy kibice postanowili śledzić finał na stojąco, to Tatum nie miał innego wyjścia.

Moment startowy należał do Jasona Doyle'a. Australijczyk stracił jednak na dojeździe i przed wejściem w łuk zdołał go założyć Dudek. Woffinden wykorzystał natomiast problemy z zapłonem startującego spod bandy Zmarzlika, wysunął się szerzej w najbardziej korzystną ścieżkę na pierwszym łuku i piękną szarżą wysforował się na prowadzenie.

Pearson oszalał z radości. - Co za wieczór! Pierwszy finał Woffindena w sezonie, pierwsze podium w sezonie i pierwsza wygrana w sezonie. I udało się to właśnie tu w Gorzowie - mówił podekscytowany Pearson, choć już po twarzy Tatuma nie było widać entuzjazmu.

Źródło artykułu: