Rywalizacja we Wrocławiu była niezwykle wyrównana. Jeszcze przed ostatnim biegiem na tablicy wyników był remis. Koniec końców, dzięki wygranej 5:1, czteropunktową zaliczkę mają zawodnicy Betardu Sparty Wrocław.
- Wynik jaki osiągnęli gorzowianie i tak zasługuje na słowa uznania. Proszę zauważyć, że nie mieliśmy Nielsa Kristiana Iversena, a zastępujący go Linus Sundstroem zdobył tylko jeden punkt. Jestem jednak zbudowany tym, co pokazali nasi pozostali zawodnicy. Zwłaszcza młody Rafał Karczmarz. Uzbierał sześć punktów i dla mnie jest bohaterem. Zarówno jemu, jak i pozostałym zawodnikom należą się za ten wynik gratulacje - powiedział po meczu honorowy prezes Cash Broker Stali Gorzów, Władysław Komarnicki.
Nasz rozmówca jest zadowolony, ale nie zmienia to faktu, że bliżej finału są teraz wrocławianie. Sparta wygrała poza tym w rundzie zasadniczej na torze w Gorzowie. - Nie sądzę jednak, by tym razem ten scenariusz miał się powtórzyć. Stal u siebie będzie za tydzień mocna, mogę wszystkim kibicom to zagwarantować. Nie zdziwię się zresztą, jeśli do składu wróci na ten mecz Iversen. Podobno szykuje się powoli do występu w Grand Prix. Z nim bylibyśmy jeszcze mocniejsi - dodaje.
Władysław Komarnicki odniósł się także do problemów z torem, przez które sędzia zarządził dodatkowe równania. Nie ma jednak pretensji do działaczy Sparty. - Wiemy, że ta wrocławska nawierzchnia jest nieprzewidywalna i trzeba było szczególnie o nią zadbać. Dziękuję w każdym razie działaczom wrocławskiego klubu, bo widać, że robili co w ich mocy. Dzięki temu oglądaliśmy zacięte zawody, co mogło się podobać - stwierdził Komarnicki, który na koniec dodał: - Proszę przekazać kibicom, że po meczu zapaliłem swoje cygaro. Wierzę, że za tydzień powodów do zadowolenia będzie jeszcze więcej.
ZOBACZ WIDEO Kulisy pracy kierownika drużyny w PGE Ekstralidze