Michał Nowiński: Jestem uzależniony od innych ludzi i to mnie najbardziej denerwuje

WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Michał Nowiński
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Michał Nowiński

Po wypadku w Rybniku, Michał Nowiński, junior tarnowskiej Grupy Azoty Unii, porusza się z trudnością, ale w poniedziałek pojawił się na meczu swojej drużyny z Orłem Łódź (49:41).

Podczas półfinałowej, 14. rundy Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów w Rybniku, Michał Nowiński uczestniczył w groźnym wypadku i doznał kontuzji. Nie przeszkodziło to młodemu zawodnikowi we wspieraniu swojej drużyny podczas meczu półfinałowego z Orłem Łódź. - Pojawiłem się na meczu, ale siedziałem na trybunach, żeby nie dekoncentrować chłopaków w parku maszyn. Przyszedłem na dwa ostatnie biegi, żeby być z drużyną, jak wygrywamy - powiedział.

Jaskółki mecz rzeczywiście wygrały, ale nie obyło się bez emocji, kiedy po drugiej serii starów goście z Łodzi prowadzili dwoma punktami. Nowiński jednak nie miał wątpliwości jak ten mecz się zakończy. - Dla mnie ten awans do finału był pewny. Jesteśmy faworytami od początku. Chcemy awansować do Ekstraligi. Taki jest cel od początku, także brniemy w to dalej - dodawał.

Po upadku zdiagnozowano u juniora Jaskółek złamane trzy kręgi szyjne, wybity palec oraz obite płuca, ale pogody ducha temu zawodnikowi odmówić nie można. - Na pewno czułem się lepiej przed wypadkiem - śmiał się Michał. - Mój sezon się zakończył i na razie chcę się wyleczyć. Chcę być w 100 procentach zdrowy. To nie będzie szybkie, bo parę miesięcy leczenia przede mną - wyjaśnił.

Zawodnik Grupy Azoty Unii Tarnów nie uskarża się na ból, ale dokucza mu brak samodzielności. - Odczuwam dyskomfort, bo nie mogę wszystkiego robić sam. Jestem uzależniony od innych ludzi i to mnie najbardziej denerwuje, ale moje samopoczucie jest dobre i mam nadzieję, że tak zostanie - tłumaczył. 

W obecnej sytuacji ciężko mówić o planach na przyszłość. Jak powiedział, najważniejsze jest dla niego zdrowie. Chce być w pełni sprawny, aby nie stwarzać zagrożenia na torze. - Jeszcze się nie zastanawiałem nad przyszłym sezonem. Chciałem, żeby sezon się skończył. Na pewno za parę tygodni siądę do przemyśleń. Do podsumowywania całego sezonu i wtedy podejmę decyzję. Gdzie, co i dlaczego - zakończył Michał.

ZOBACZ WIDEO Zobacz na czym polega praca kierownika startu

Źródło artykułu: