Jurica Pavlic: Mamy dobry zespół i możemy być na topie

Jurica Pavlic bardzo słabo zaprezentował się w poniedziałkowym pojedynku w Częstochowie. Chorwat zgromadził na swoim koncie zaledwie dwa punkty i spośród zawodników leszczyńskiego klubu obok Troya Batchelora spadła na niego największa lawina krytyki.

Pavlić po spotkaniu nie miał wesołej miny i zdawał sobie sprawę, że zawiódł oczekiwania kibiców. - Nie jestem kompletnie usatysfakcjonowany ze swojego występu. Było bardzo ciężko. Tor również nie należał do najłatwiejszych. Ciężko było znaleźć odpowiednie ustawienia motocykla. Myślę, że w końcowym rozrachunku możemy się cieszyć z remisu - mówił wyraźnie zafrasowany.

Młodzieżowiec "Byków" miał ogromne problemy z rozszyfrowaniem specyfiki częstochowskiego toru, który w poniedziałkowym pojedynku był wyraźnym atutem i sprzymierzeńcem gospodarzy. - Częstochowski tor znacznie różnił się od tego, jaki był rok temu. Rok temu był bardzo przyczepny, a teraz nie można powiedzieć, że był ani przyczepny, ani twardy. Był bardzo trudny dla nas i ciężko było znaleźć optymalne ustawienie motocykla - podkreśla.

Za nami dwie ligowe kolejki, w których Chorwat spisał się w "kratkę". W inauguracyjnym pojedynku przeciwko gorzowskiej Stali, 19-latek wywalczył siedem punktów, z kolei w Częstochowie było już znacznie gorzej. Chorwat spotkanie zakończył z dorobkiem dwóch punktów. Pavlic liczy na to, że w kolejnych spotkaniach zatrze niekorzystne wrażenie. - Po tym spotkaniu czuje się bardzo źle. Myślę, że było to moje najgorsze spotkanie w karierze w polskiej lidze. Mam nadzieję, że szybko o nim zapomnę , gdyż przede mną spotkania zarówno w Anglii, Chorwacji, jak i następne pojedynki w barwach Unii Leszno. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach będzie znacznie lepiej - dodaje.

Przed spotkaniem pod Jasną Górą, leszczynianie byli stawiani w roli zdecydowanego faworyta. Rzeczywistość okazała się jednak zgoła odmienna i po emocjonującym spotkaniu podopieczni Czesława Czernickiego rzutem na taśmę uratowali jeden punkt. Czy "Byki" po spotkaniu odczuwają niedosyt? - Nie do końca musimy być zawiedzeni. To dopiero początek sezonu i drugie spotkanie. Myślę, że gdy wrócimy na nasz stadion będzie znacznie lepiej. Mamy dobry zespół i możemy być na topie - uważa Pavlic.

Mimo remisu w Częstochowie, Unia Leszno jest wciąż głównym pretendentem do zdobycia mistrzowskiego tytułu. Chorwat nie ma cienia wątpliwości, że jego zespół stać na zdobycie medali z najcenniejszego kruszcu. - Jesteśmy takim samym zespołem, jak w zeszłym sezonie i sezon wcześniej i mamy największe szansę na wygraną - kończy zawodnik "Byków".

Komentarze (0)