Poprzedni turniej w Gorzowie też zapowiadał się kiepsko dla Polaków, ale gospodarze w końcówce uratowali wieczór na Stadionie im. Edwarda Jancarza. Bergring Arena w Teterow nie okazała się tak łaskawa dla Polaków. Zaczęło się co prawda nieźle, ale później było coraz gorzej. - Wydawało mi się, że będzie dobrze, bo w pierwszym wyścigu wykręciłem rekord toru. Wychodzi na to, że takie przyczepniejsze nawierzchnie mi bardziej sprzyjają. Jestem jednak zły na siebie - powiedział po zawodach najlepszy z Polaków, Patryk Dudek.
- My zawaliliśmy zawody i pozostaje nam trzymać kciuki za Patryka Dudka, by bronił polskiego honoru - mówił przed półfinałami Bartosz Zmarzlik, który o wieczorze w Teterow będzie chciał jak najszybciej zapomnieć. Wsparcie rodaków niewiele niestety dało Dudkowi. - Po przerwaniu wyścigu półfinałowego, zmieniliśmy przełożenie. Liczyłem, że wyskoczę z czwartego pola. Niestety, nie wystarczyło to by zamknąć rywali. Wydawało mi się, że powinno być lepiej po zmianie zębatki, ale Matej Zagar pojechał ze mną na dojeździe do pierwszego wirażu. Nie byłem już niestety w kontakcie z rywalami, żeby coś więcej zrobić na dystansie - podsumował Dudek.
Debiutujący w cyklu Grand Prix Polak po zawodach w Teterow awansował na drugą pozycję, kosztem swojego rodaka, Maciej Janowski. Ten z kolei nie pierwszy raz w tym sezonie traci punkty na skutek kumulacji ostrzeżeń za próby kradzenia startu. Janowski musi wyeliminować ten mankament, bo stracił już naprawdę sporo na skutek czołgania się pod taśmą. Wystarczy spojrzeć na Jason Doyle'a, który praktycznie w każdych zawodach notuje ostrzeżenie, ale nie zdarza mu się dwukrotnie w trakcie jednego turnieju kraść startu. Australijczyk ryzykuje, ale w granicach rozsądku i nie traci głupio punktów. Między innymi dlatego jest liderem i zmierza po tytuł mistrza świata.
Janowski, który po zawodach w Malilli był liderem klasyfikacji, obecnie musi oglądać się na atakujących rywali. Tuż za podium jest już Fredrik Lindgren, tracący do Polaka trzy punkty. Tai Woffinden z kolei ma siedem punktów straty do Polaka. W najtrudniejszej sytuacji spośród naszych reprezentantów jest Piotr Pawlicki, który spadł na dwunaste miejsce i traci do ósmego Martina Vaculika aż 17 punktów. Jeśli nie nastąpi jakiś przełom, w przyszłym sezonie nie zobaczymy obu braci w Grand Prix. W cyklu honoru Pawlickich bronić będzie tym razem starszy, Przemysław Pawlicki.
W sezonie 2017 polscy żużlowcy rozpieszczali kibiców. W ośmiu turniejach z rzędu mieliśmy co najmniej jednego Polaka w finale. W siedmiu nasz rodak lub rodacy stawali na podium. Grand Prix Niemiec było jak do tej pory najsłabszym występem biało-czerwonych w tym sezonie w cyklu SGP. Okazja do rehabilitacji już za dwa tygodnie w Sztokholmie. Nadal jest szansa na dwóch Polaków na podium klasyfikacji generalnej IMŚ, choć równie dobrze może się okazać, że w Melbourne na koniec żaden z naszych reprezentantów nie zdobędzie medalu. I jeszcze ktoś zamierza narzekać, że dominacja Polaków w światowym żużlu jest nudna? Lepsze polskie podium w Daugavpils czy baty od rywali na niemieckiej ziemi?
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody dla PGE Ekstraligi i Nice 1.LŻ
Zanosi się na to, że żużel się obroni...