Szalona radość Woffindena. Tak się buduje relacje z kibicami

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Stal - Sparta. Tai Woffinden przed wyjazdem na tor
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Stal - Sparta. Tai Woffinden przed wyjazdem na tor

Tai Woffinden wpadł w euforię po ostatnim biegu w Gorzowie, który przesądził o awansie Betard Sparty Wrocław do finału PGE Ekstraligi. Brytyjczyk zostawił motocykl i popędził na sektor gości.

- Chciałem podziękować fanom z Wrocławia, że przyjechali do Gorzowa - tłumaczył swoje zachowanie Tai Woffinden. - Oni byli tak samo szczęśliwi, jak ja. Wspaniale było tu przyjechać. Zdecydowana większość kibiców gorąco mnie tu przyjęła. To miłe - dodał zawodnik, który nie pierwszy raz "odwiedził" sektor swoich fanów zaraz po meczu.

Betard Sparta Wrocław zremisowała (45:45) i po 15. biegu Brytyjczyk uśmiechał się na prawo i lewo. W gorzowskim parku maszyn można było usłyszeć, jak śpiewa po polsku "finał jest nasz!". W ocenie rewanżowego spotkania z Cash Broker Stalą Gorzów zawodnik wrócił jeszcze myślami do pierwszego pojedynku obu ekip. - To było trudne spotkanie, podobnie jak we Wrocławiu. Gorzowianie walczyli dzielnie u nas, a Maciek Janowski zrobił robotę w 15. biegu, dając nam czteropunktową przewagę. Z takim małym zapasem przyjechaliśmy tutaj - mówił dwukrotny Indywidualny Mistrz Świata.

Lider wrocławian zdobył dla swojej drużyny 15 punktów z bonusem, dwukrotnie jadąc w wyścigach nominowanych. Końcówka była piorunująca w wykonaniu gości niedzielnego starcia. - Gospodarze zaczęli mecz bardzo dobrze i wyglądało na to, że idą po swoje. Skupiliśmy się jednak jako zespół. Najlepsze było po biegu jedenastym, kiedy gorzowscy kibice śpiewali, że jadą do finału, a wtedy my odrobiliśmy straty i wykonaliśmy swoją pracę. To było wisienka na torcie. Było perfekcyjnie. Zrobiliśmy to, co mieliśmy - stwierdził uczestnik cyklu Speedway Grand Prix.

Niektórzy mówili, że tor na Stadionie im. Edwarda Jancarza zmieniał się w trakcie meczu. Woffinden o nawierzchni gorzowskiego owalu wypowiadał się w samych superlatywach. Trudno mu się dziwić, bo żużlowiec ten był w stanie przeprowadzić fantastyczną akcję po zewnętrznej w 14. biegu, kiedy to wyprzedził Krzysztofa Kasprzaka.

- To była przyjemność przyjechać tutaj. Bardzo podobał mi się tor. Był przygotowany najlepiej w ciągu ostatnich kilku lat. Nie był trudny, tylko miły i gładki. Myślę, że pokazaliśmy dobre ściganie, może nie we wszystkich biegach, ale było trochę mijanek. Tor był przygotowany specjalnie na ten dzień i miejscowi trenowali na nim, dlatego byli tak szybcy na początku - przyznał Brytyjczyk.

ZOBACZ WIDEO Grzegorz Zengota zachęca do ratowania życia

Komentarze (13)
avatar
tami
15.09.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Tai jak jeździł w Gnieźnie robił to samo zawsze po meczu przychodził do kibiców i dziękował za doping. Człowiek godny i z honorem 
avatar
luk_wts
14.09.2017
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Chyba jedyny taki obcokrajowiec w Ekstralidze..... 
avatar
Rysio-z-Klanu
14.09.2017
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Lubię oglądać takie fajne,spontaniczne zachowania żużlowców,gdzie bawią się po udanym meczu wraz z kibicami. Oprócz Tajskiego super show z fanami potrafi zrobić także Piter Pawlicki. 
avatar
ROBICON
14.09.2017
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Król jest jeden TW 
avatar
sympatyk żu-żla
14.09.2017
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Takie zachowanie Taia zawsze buduje więzy między fanami i zawodnikami.To się liczy nie zapomina.Brawo.