Maksymowi Drabikowi z powodu kontuzji złamania obojczyka uciekły już dwa ważne mecze Betard Sparty - drugi półfinał z Cash Broker Stalą Gorzów (45:45) i pierwszy finał z Fogo Unią Leszno (41:49). We wrocławskim klubie mają nadzieję, że Maksym wróci na rewanż i pomoże odrobić 8 punktów straty ze spotkania w Lesznie. Pewności jednak nie ma.
Zaraz po kontuzji w Sparcie był optymizm. Rzucano przykładami. Mówiono, że Jacek Gollob wsiadł na motocykl dwa dni po operacji, że Piotr Protasiewicz startował po 4 dniach, a Rafał Dobrucki, obecnie trener wrocławian, po dziewięciu. Już wiadomo, że Drabik nie powtórzy wyczynu żadnego z wymienionych. Od jego operacji minęło 10 dni, ale wciąż się rehabilituje. I nie wiadomo, jak długo to jeszcze potrwa. Potwierdza się stara prawda, że każdy organizm inaczej reaguje.
Sparta jest tym klubem, który krytykuje zawodników jeżdżących z niezaleczonymi kontuzjami, więc choć we Wrocławiu bardzo chcieliby powrotu Drabika, nie będą na niego naciskać. Sztab szkoleniowy podkreśla, że Maksym wróci, jeśli pozwolą mu na to lekarze. Na pewno nie wsiądzie na motocykl, jeśli będzie ryzyko odnowienia kontuzji. Jeśli Drabika zabraknie, to w jego miejsce pojedzie po raz trzeci Lars Skupień. Może wreszcie się przełamie i zdobędzie jakieś punkty.
ZOBACZ WIDEO Budowa motocykla żużlowego