Starszy z braci Pawlickich wygrał tegoroczny turniej Grand Prix Challenge w Togliatti i po kilku latach starań w końcu wywalczył przepustkę do elitarnego cyklu. - Byłem bliski awansu do Grand Prix podczas GP Challenge w Rybniku w 2015 roku, a także trzy lata temu w Lonigo. W Rybniku zabrakło mi jednego punktu. Nadal mam w głowie ten wyścig, gdy na linii mety minął mnie Chris Harris. Pamiętam każdą sekundę i każdy łuk tego biegu. Teraz to już jednak za mną i skupiam się na przyszłości - przyznał Przemysław Pawlicki w rozmowie ze speedwaygp.com.
Po awansie do Grand Prix, 26-latek nie planuje rewolucji w swoim teamie. - Na razie nie chcę zbyt wiele myśleć o przyszłorocznej rywalizacji w Grand Prix. Nie chcę dużo zmieniać, bo wiem, że mam dobry, profesjonalny team. Wszystko pozostanie tak, jak jest - zdradził.
Jedyną nowością u Pawlickiego będzie powiększenie warsztatu, by sprostać wyzwaniom sprzętowym związanymi ze startami w elitarnym cyklu. Reprezentant Polski nie zamierza oszczędzać pieniędzy. - Oczywiście, kilka rzeczy się zmieni, bo trzeba będzie zakupić trochę więcej motocykli. Myślę jednak o tym tak samo, jak przed każdym innym sezonem - każdego roku inwestuję przecież pieniądze w silniki i sprzęt. Nie było tak, że wkładałem mniej pieniędzy w sprzęt, bo nie jeździłem w Grand Prix. Chcę być najlepszym zawodnikiem na świecie, a gdy ma się taki cel, nie można na niczym oszczędzać - dodał Przemysław Pawlicki.
ZOBACZ WIDEO Reportaż z meczu Cash Broker Stal Gorzów - Betard Sparta Wrocław (WIDEO)