Stalowym piórem to felieton Władysława Komarnickiego, byłego prezesa Stali Gorzów.
***
Gratulacje dla Unii Tarnów za powrót do elity. Zrobili to w dobrym stylu, należało im się i nie ma w ogóle o czym dyskutować. Od samego początku zresztą na nich stawiałem. Czasu na radość nie będzie jednak zbyt wiele, bo trzeba budować drużynę.
Dla mnie temat transferów w Tarnowie powinien zacząć się od ściągnięcia lokalnego patrioty. Za takiego zawsze uważałem Janusza Kołodzieja i to się potwierdziło, kiedy sam prowadziłem z nim rozmowy. Bardziej zorientowani wiedzą, że chciałem go u siebie po awansie Stali Gorzów do Ekstraligi. Byliśmy w pewnym momencie blisko, ale on i jego ojciec później mówili o wyjątkowej więzi z Tarnowem. Uszanowałem, odpuściłem i więcej nie dzwoniłem.
Przeczytałem dziś, że Kołodziej nie chce się ruszać z Leszna. Przyznam, że mocno mnie te słowa zdziwiły. Aż mi się wierzyć nie chciało, że powiedział to właśnie on. Z drugiej jednak strony domyślam się o co chodzi. On się chyba nie zmienił, więc w relacjach z zarządem tarnowskiego klubu musi być coś nie tak. Jestem pewny, że gdyby wszystko grało, to ten człowiek by się nie wzbraniał i wrócił. Kibice go tam przecież kochają.
Na miejscu Unii Tarnów walczyłbym o Kołodzieja. Namawiam ich, żeby usiedli do stołu i spróbowali się dogadać. Żaden inny transfer na czele z Jasonem Doylem nie będzie w stanie zrekompensować braku kogoś takiego. Wychowanek, a zwłaszcza taki, to po prostu najcenniejszy skarb.
Jeśli nic z tego nie wyjdzie, to będzie trzeba rozejrzeć się za kimś innym. Tarnowianie potrzebują minimum dwóch strzelb. To muszą być zawodnicy, którzy prezentowali ostatnio wysoką formę. W Gorzowie ten warunek został spełniony, bo przyszli Tomasz Gollob i Rune Holta. Unia musi iść podobną drogą. Wtedy utrzymanie będzie realne.
Władysław Komarnicki
ZOBACZ WIDEO Budowa motocykla żużlowego