Po trzech wyścigach torunianie prowadzili 15:3 i mało kto spodziewał się, że goście będą jeszcze w stanie się podnieść. - Tę porażkę można nazwać wygraną - ocenił po zawodach Dominik Kossakowski. - Wszyscy spisywali nas na straty, twierdzili że w Toruniu nie mamy żadnych szans. Przewidywano, że może być powtórka sprzed lat i znowu dostaniemy tęgie lanie. Byliśmy bardzo zdeterminowani, daliśmy z siebie wszystko. Powiem wprost: w tej chwili jedziemy już po awans. Tego będziemy chcieli dokonać w niedzielę u siebie - zadeklarował.
Młody zawodnik Zdunek Wybrzeża Gdańsk nieoczekiwanie radził sobie nie tylko z toruńskimi juniorami, ale nawet z seniorami. Tor w grodzie Kopernika okazał się jego sprzymierzeńcem. - Śmiałem się przed zawodami, że cały rok jeździłem na betonie. A tu nagle niespodzianka i przyszło wystartować na mocno przyczepnym torze. Pierwszy raz miałem okazję na takiej nawierzchni jechać podczas zawodów młodzieżowych kilka dni temu. Wówczas zaprezentowałem się fatalnie, ale wyciągnąłem z tego wnioski. W meczu z KS Toruń było naprawdę w porządku. Zarówno pod względem jazdy, jak i punktów - przyznał Kossakowski.
W trakcie niedzielnego spotkania Dominik Kossakowski bardzo szybko zorientował się, że wybrał złe przełożenia. Po pierwszym nieudanym biegu, momentalnie poczynił korekty. - Ten wyścig młodzieżowy rzeczywiście mi nie wyszedł, pogubiłem się z ustawieniami. Próbowałem zastosować te same rozwiązania, które kiedyś dobrze się spisały podczas innych zawodów w Toruniu. Nie wypaliło, ale na szczęście przełożyliśmy się. Koniec końców mogę być zadowolony - ocenił.
O ile jeszcze kilkadziesiąt godzin temu gdańszczanie mogli do rywalizacji z Get Well Toruń podchodzić na względnym luzie, o tyle w tej chwili odczuwają już z pewnością presję. Awans do ekstraligi wydaje się realnym celem. - Jak najbardziej szansa się otwiera, zresztą od początku ją mieliśmy. Nie byliśmy wcale na straconej pozycji, choć wielu tak typowało. Jesteśmy dobrą i zgraną drużyną. Stać nas na wszystko. Oby tylko pogoda dopisała. Zrobimy wszystko, żeby odrobić stratę w rewanżu - zakończył utalentowany żużlowiec.
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Zengota zachęca do ratowania życia