Vaclav Milik: Zostaję w Sparcie, a na dziką kartę SGP nie liczę (wywiad)

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Vaclav Milik
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Vaclav Milik
zdjęcie autora artykułu

Vaclav Milik awansował do półfinału Grand Prix w Toruniu i był jedną z rewelacji zawodów. Czech udowadnia, że nadaje się już do cyklu, ale szczerze przyznaje, że nie bardzo wierzy w stałą dziką kartę. Milik za to jest pewny pozostania we Wrocławiu.

Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Te 11 punktów i pewny półfinał Grand Prix w Toruniu to było takie udowodnienie szefostwu cyklu, że nadaje się pan do SGP jako stały uczestnik na przyszły sezon? Vaclav Milik: Chciałem się pokazać, bo jest koniec sezonu. Nie liczę na tą dziką kartę, ale byłbym bardzo zadowolony, gdybym ją dostał. Pewnie dałem co niektórym do myślenia. Wydaje mi się, że potrafię się już ścigać w Grand Prix. Nie mówię, że ja tutaj od razu zacznę wygrywać. Pokazuję jednak, że mogę zdobywać jakieś punkty. Trzy razy pojechał i dwa razy udało mi się awansować do półfinału, a w Pradze stanąłem na podium. [b]

Kiedy staje pan pod taśmą z takimi rywalami jak czołówka Grand Prix, to już chyba nie ma żadnego respektu?[/b] Przede wszystkim ścigając się z chłopakami z Grand Prix, zbieram bardzo cenne doświadczenie. Cieszę się, że w Toruniu pojechałem tak dobrze. Początkowo było naprawdę świetnie. Później miałem problem z dopasowaniem sprzętu. A co się stało w półfinale? Sam chciałbym wiedzieć. Miałem bardzo dobry start, ale za bardzo trzymałem się krawężnika. Koledzy byli po prostu szybsi ode mnie. Cieszę się jednak z udziału w półfinale. Ostatnie dni są dla pana wspaniałe. Czym dla zawodnika z Pardubic jest wygranie Zlatej Prilby tego miasta? To jest coś wyjątkowego. Od 21 lat nie było Czecha, który wygrałby najstarszy turniej żużlowy w Europie. Dopiero mi się to udało. Złoty Kask Pardubic jest mój i całe to zwycięstwo było niesamowite. Wygrałem przed własną publicznością. Miałem na dodatek grupę 70 osób, moich najwierniejszych kibiców, którzy przez cały sezon mnie wspierali. Musiałem dla nich wygrać Zlatą Prilbę.

ZOBACZ WIDEO Kamil Grosicki: Prezydent coś przygotuje

Co okazało się kluczem do świetnej formy w drugiej części sezonu?

Moim zdaniem poprawiłem starty. Od połowy sezonu zdecydowanie lepiej wychodzę spod taśmy i to od razu przełożyło się na wyniki. Na początku sezonu gubiłem się na startach. Teraz wreszcie jest w porządku i żeby to utrzymać do kolejnego roku. Zanim to nastąpi, przed panem jeszcze ważna impreza – finał SEC w Lublinie, gdzie nie jest pan bez szans na tytuł mistrza Europy... Duże szanse są, ale strata czterech punktów do Andrzeja Lebiediewa, to sporo. Łotysz jeździ naprawdę dobrze i gdybym miał punkt, góra dwa straty do niego, to może byłbym w stanie to odrobić. Wydaje mi się, że Andrzej Lebiediew w Lublinie pojedzie dobrze i obroni przewagę. Będę się jednak starał powalczyć o złoto. Wszak rok temu miałem srebro, więc teraz przydałoby się coś więcej. To, że można zaatakować w ostatnim turnieju pokazał przed rokiem Nicki Pedersen... W finale wszystko się może zdarzyć. Będę starał się pojechać jak najlepiej. Nie wszystko zależy ode mnie, ale też od kolegów. Bardzo chciałbym zdobyć ten złoty medal.

Po takim sezonie pewnie na brak ofert pan nie narzeka?

Ale ja się nigdzie nie wybieram z Wrocławia. Zostaję w Betard Sparcie, bo jest mi tam dobrze.

Źródło artykułu: