Sławomir Kryjom, były menedżer Unibaksu Toruń, uważa, że Zdunek Wybrzeże Gdańsk przegrało rewanżowy mecz z Get Well Toruń (40:50) z powodu toru, a nie korupcyjnej oferty, jaką miał rzekomo złożyć jeden z żużlowych sponsorów zawodnikowi gdańszczan, Kacprowi Gomólskiemu.
- Tor znacznie różnił się od tego, jaki gdańszczanie mieli w poprzednich, udanych meczach - mówi Kryjom. - Było bardziej twardo niż zwykle. Wystarczyło posłuchać wypowiedzi zawodników. Gomólski mówił, że poszedł o dwa zęby niżej niż zwykle. Moim zdaniem, to właśnie tor był największym problemem Wybrzeża w rewanżu z Get Well. A czy korupcyjna oferta mogła wpłynąć na żużlowców? Osobiście nie wierzę w to, że Kacper, po tym, co przeszedł w Get Well, miałby oddać Toruniowi mecz.
- Zasadniczo sytuacja jest dla mnie bardzo dziwna - kontynuuje Kryjom. - Trudno jest mi zrozumieć, dlaczego Wybrzeże, mając wiedzę o korupcyjnej propozycji, trzymało wszystko w tajemnicy i ujawniło całą prawdę dopiero po meczu. Nie pojmuję też, jak prezes Tadeusz Zdunek może wytaczać ciężkie działa, nie zapoznając się z zapisem nagrania, gdzie podobno padły jakieś propozycje. Ja bym nie powiedział czegoś takiego, nie słysząc materiału.
- Poza wszystkim jeszcze może być i tak, że Get Well będzie się domagał przeprosin - zauważa były menedżer Unibaksu. - Naruszono dobre imię klubu, bo jednak w świat poszedł konkretny przekaz medialny. Rzucenie hasła o dziwnych propozycjach położyło się cieniem na toruńskiej ekipie. Na szczęście są wyspecjalizowane organy, które pewnie w miarę szybko ustalą, jaka jest prawda. Dla mnie jest oczywiste, że trzeba dowieść, iż człowiek składający ofertę działał w imieniu klubu - kończy Kryjom.
ZOBACZ WIDEO Na czym polega praca komisarza technicznego?