12 punktów i dwa bonusy to dorobek Michaela Jepsena Jensena z wygranego przez Get Well Toruń 50:40 rewanżowego barażu ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk. Jak połączymy to z dobrą postawą Duńczyka z pierwszego spotkania, to spokojnie można go nazwać jednym z ojców sukcesu Aniołów. - Wiedzieliśmy, jakie jest nasze zadanie szczególnie, iż na Motoarenie nie odnieśliśmy przekonywującego zwycięstwa. Uczulano nas, że to będzie ciężki pojedynek, oraz że powinniśmy wycisnąć jak najwięcej z pierwszego startu. Panowała fantastyczna atmosfera, team spirit, pomagaliśmy sobie od samego początku - podkreśla Jepsen Jensen.
Za drużyną z Torunia bardzo ciężki sezon, ale akurat do żużlowca z kraju Hamleta nie można było się przyczepić. Przyszedł jako zawodnik drugiej linii, a nierzadko wcielał się w rolę lidera zespołu Get Well, co potwierdził w barażach. Średnia biegopunktowa 1,786 jest co najmniej zadowalająca.
- Zdecydowanie czuję, że wykonałem dobrze swoją pracę. Oczywiście chciałoby się, żeby było jeszcze lepiej, ale porównując z ostatnim sezonem w Polsce, moja forma była bardziej ustabilizowana i przez to wypadłem lepiej w końcowym rozrachunku. Wierzę, że jestem na właściwej ścieżce - przyznaje Duńczyk.
Nie jest tajemnicą, że w klubie z Torunia szykuje się rewolucja kadrowa. Pytanie, czy zatem dobra postawa Jepsena Jensena przekona działaczy, aby zostawić go w składzie na kolejny sezon. Wydaje się, że zrobił wszystko co trzeba, żeby na to miejsce zasłużyć. - Bardzo się cieszę, że mogłem ponownie ubrać kevlar tej drużyny. Najbliższa przyszłość pokaże co ze mną będzie - kwituje krótko sam zainteresowany.
ZOBACZ WIDEO Boniek o meczu z Brazylią. "Coś jest na rzeczy"
Holder, Holder, Doyle, Przedpełski, Jensen, Hampel, 2x juniorka.
Miedziak do Czewy, Hancock - brak miejsca. Jak rewolucja to chociaż taka.