To rok pełen wrażeń dla Andrzeja Lebiediewa. Łotysz rozpoczął nowy etap w swojej karierze przenosząc się do ekstraligowej Betard Sparty Wrocław. Przeskok o klasę wyżej wyszedł mu nieźle. Średnia na kolana nie powala, lecz były spotkania, w których to on był czołowym zawodnikiem drużyny prowadzonej przez Rafała Dobruckiego. Choć fani Sparty na pewno czują niedosyt, bo w finale PGE Ekstraligi Lebiediew się nie spisał. Kilka tygodni wcześniej szalał w Drużynowym Pucharze Świata. Ciągnął kolegów z reprezentacji Łotwy za uszy i zaszedł z nią do barażu. Na największy życiowy sukces przyszedł jednak czas dopiero teraz.
Lebiediew mistrzostwo Europy przypieczętował na koniec zasadniczej fazy turnieju. Musiał się sprężyć, bo nie miał takiego komfortu, jak Jason Doyle, który w zasadzie w kieszeni ma tytuł mistrza świata. Reprezentanta Łotwy od rywali dzieliły tylko 4 punkty. W Lublinie zaczął niemrawo, ale zauważył, że musi się rozkręcić, bowiem najgroźniejsi przeciwnicy w walce o europejski czempionat, czyli Artiom Łaguta i Vaclav Milik, nie zawodzą. Gdy już wziął sprawy w swoje ręce, za sobą pozostawiał tylko zgliszcza. Dobrze wykorzystywał wiodącą ścieżkę po zewnętrznej i dopiął swego. Sukces zadedykował mamie. - Piszę nową historię łotewskiego żużla! - wykrzyczał do mikrofonu Eurosportu. Potem dodał, że ma ochotę rozpłakać się ze szczęścia.
Po pięciu startach mógł rozpocząć świętowanie, lecz było mu mało. Chciał dosadnie zaakcentować mistrzostwo, ale wygrać mu się nie udało. Zatrzymał go Krzysztof Kasprzak. W zasadzie w finale to Polak był nie do zastopowania. Wybornie wystartował z trzeciego pola i już na dojeździe do pierwszego łuku był zdecydowanie przed pozostałymi. Polakowi w finale przypadło jechać z trzeciego pola, takie mu zostało. Pocałował biały kask i to najwyraźniej był dobry omen. W odsłonie wieńczącej zmagania na lubelskiej ziemi brał też udział Przemysław Pawlicki.
Zawody wyjątkowo porywające nie były, ale grzechem byłoby stwierdzić, że się wynudziliśmy. Nie brakowało bowiem wyścigów, w których była walka i ciekawe akcje na dystansie. Dużo dobrej pracy wykonali organizatorzy, którzy odpowiednio przygotowali tor. Nawierzchni nie zaszkodziły opady deszczu nawiedzające co jakiś czas lubelski obiekt. Owal był w tak dobrym stanie, że pierwsze równanie zarządzono dopiero po czterech seriach startów. Niestety, gdy tor był dobry, to zawodziła maszyna startowa. W 11. biegu wyraźnie taśma poszła w górę nierówno i trzeba było wyścig powtarzać, uprzednio naprawiając maszynę. To natomiast trochę trwało.
Szkoda, że na żywo życiowy sukces Lebiediewa przyszło oglądać tak mało kibiców (ok. 3500). Usprawiedliwieniem może być jednak fakt, że aura nie była sprzyjająca, bo nie dość, że momentami padało to jeszcze było zimno. Za to ci kibice lubelskiego Motoru, którzy zdecydowali się odwiedzić Aleje Zygmuntowskie mieli mnóstwo radości po dwóch pierwszych seriach. A to dlatego, że stawce przewodził... Daniel Jeleniewski, lider Koziołków. Później spuścił z tonu, ale i tak jego występ można zaliczyć do udanych. No i sprawił, że jednorazowe "dzikie karty" w tegorocznym cyklu SEC okazały się być najskuteczniejsze. W 4. finałach Jarosław Hampel, Kai Huckenbeck, Jacob Thorssell i właśnie Daniel Jeleniewski uzbierali w sumie 43 punkty.
Wyniki:
1. Krzysztof Kasprzak - 13 (2,3,3,w,2,3)
2. Andrzej Lebiediew - 14 (1,2,3,3,3,2)
3. Artiom Łaguta - 13 (3,3,1,2,3,1)
4. Przemysław Pawlicki - 11 (2,1,3,3,2,0)
5. Kenneth Bjerre - 11 (3,1,3,2,2)
6. Vaclav Milik - 10 (2,2,2,3,1)
7. Andriej Kudriaszow - 8 (0,2,2,1,3)
8. Leon Madsen - 7 (3,0,1,3,0)
9. Daniel Jeleniewski - 7 (3,3,1,0,0)
10. Andreas Jonsson - 7 (2,3,0,1,1)
11. Martin Smolinski - 7 (d,1,2,2,2)
12. Michael Jepsen Jensen - 7 (1,2,1,2,1)
13. Mateusz Szczepaniak - 5 (1,0,u,1,3)
14. Mikkel Bech - 4 (1,0,2,0,1)
15. Jurica Pavlic - 1 (0,1,0,0,0)
16. Kacper Gomólski - 1 (0,d,d,1,d)
17. Oskar Bober - NS
18. Paweł Miesiąc - NS
Bieg po biegu:
1. Bjerre, Kasprzak, Szczepaniak, Smolinski (d)
2. Łaguta, Milik, Lebiediew, Kudriaszow
3. Jeleniewski, Pawlicki, Jepsen Jensen, Pavlic
4. Madsen, Jonsson, Bech, Gomólski
5. Kasprzak, Lebiediew, Pawlicki, Madsen
6. Jonsson, Kudriaszow, Pavlic, Szczepaniak
7. Jeleniewski, Milik, Smolinski, Bech
8. Łaguta, Jepsen Jensen, Bjerre, Gomólski (d)
9. Kasprzak, Kudriaszow, Jeleniewski, Gomólski (d)
10. Lebiediew, Bech, Jepsen Jensen, Szczepaniak (u)
11. Pawlicki, Smolinski, Łaguta, Jonsson
12. Bjerre, Milik, Madsen, Pavlic
13. Milik, Jepsen Jensen, Jonsson, Kasprzak (w)
14. Madsen, Łaguta, Szczepaniak, Jeleniewski
15. Lebiediew, Smolinski, Gomólski, Pavlic
16. Pawlicki, Bjerre, Kudriaszow, Bech
17. Łaguta, Kasprzak, Bech, Pavlic
18. Szczepaniak, Pawlicki, Milik, Gomólski (d)
19. Kudriaszow, Smolinski, Jepsen Jensen, Madsen
20. Lebiediew, Bjerre, Jonsson, Jeleniewski
Baraż. Pawlicki, Kasprzak, Bjerre, Milik (w)
Finał. Kasprzak, Lebiediew, Łaguta, Pawlicki
Sędzia: Susanne Huttinger
ZOBACZ WIDEO Prezes PGE Ekstraligi chwali Włókniarza Częstochowa