Petera Kildemanda trzeba nazwać ciekawą opcją za rozsądne pieniądze. W czasach, gdy ligowi średniacy bardzo często wyceniają swoje usługi na milion złotych, Duńczyk absolutnie nie wariuje i jest skłonny podpisać normalną umowę. Przy 150 punktach wyjdzie około 700 tysięcy złotych. Tak niewiele, a przecież chodzi o żużlowca, który trzy lata temu jeździł tak brawurowo, że zdejmował pajęczynę z bandy.
Zdania ekspertów w sprawie zapaści Kildemanda są podzielone. Jedni mówią, że wyhamowały go kontuzje. Jeszcze inni, że pogubił się sprzętowo i niepotrzebnie, na jakiś czas, odstawił Flemminga Graversena. Są i tacy, których zdaniem problemem Petera było jednak to, że w Fogo Unii Leszno został przyćmiony przez inne gwiazdy.
Teraz jednak ważne jest to, że w wielu klubach dominuje myślenie, że Kildemand gorzej jeździł już nie będzie. Zawodnik może być naprawdę ciekawą opcją dla zespołów, które mają poważne kadrowe braki. Zwłaszcza dla Grupy Azoty Unii Tarnów, ale kto wie, czy Petera nie będzie chciał przygarnąć taki Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra.
ZOBACZ WIDEO To był jego sezon. Nie potrafi zliczyć wszystkich medali