Osób ze środowiska żużlowego, które zajmują się polityką, jest dużo. Senatorami są chociażby Przemysław Termiński (właściciel Get Well Toruń), Robert Dowhan (działacz z Zielonej Góry) czy Władysław Komarnicki (honorowy prezes Stali Gorzów). Wielu działaczy jest poza tym w strukturach samorządowych. Dla przykładu Łukasz Borowiak działa przy zarządzie Polskiego Związku Motorowego, a na co dzień jest prezydentem Leszna.
- Liczne osoby odnalazły się w polityce, bo wcześniej działały w sporcie i zyskały rozpoznawalność. Dzieje się tak też dlatego, że przecież głosy oddają kibice - zauważa były żużlowiec, Zenon Plech. Nasz rozmówca działał w podobnej roli na szczeblu lokalnym, gdyż został w przeszłości wybrany radnym.
- To nic złego, że osoby ze światka żużlowego idą do polityki. Może przy okazji zrobią coś dobrego dla naszego sportu? Ja nie zamierzam tego oceniać czy krytykować. Wiem jednak z własnego doświadczenia, że jedna osoba niewiele może. Do swoich racji trzeba by przekonać chociażby swój klub, większość radnych, posłów czy senatorów. A to takie łatwe już nie jest - dodaje Plech.
Nasz rozmówca zauważa, że wzmocnienia klubów na rynku transferowym mogą być powiązane z przyszłorocznymi wyborami samorządowymi. Jeśli dany działacz ma ambicje, by startować i zostać wybranym, może pomóc mu w tym sukces sportowy. - Patrząc na ruchy niektórych klubów myślę sobie, czy nie chodzi czasem o wybory. Widzimy choćby co dzieje się w Get Well Toruń, który po słabym sezonie ma sprowadzić Nielsa Kristiana Iversena i Jasona Doyle'a. W przypadku zdobycia złota, notowania tamtejszych działaczy pewnie poszybowałyby w górę - kwituje Zenon Plech.
ZOBACZ WIDEO Prezes PGE Ekstraligi chwali Włókniarza Częstochowa
Kiedyś było o ludziach żużla w radach...