Dotąd sprawa przejęcia Stali Rzeszów przez biznesmena Ireneusza Nawrockiego strasznie się ślimaczyła. Miało to związek z tym, że prezes Andrzej Łabudzki przekazał swoje akcje pod zastaw jednemu ze sponsorów. W zamian za większościowy pakiet dostał od niego 1,5 miliona złotych pożyczki. Przez chwilę zastanawiano się, jak technicznie rozwiązać problem przekazania tych akcji Nawrockiemu. Ostatecznie przyszły właściciel ma oddać sponsorowi jego pieniądze, wtedy akcje wrócą do Łabudzkiego, a potem, już z automatu, do Nawrockiego.
1,5 miliona złotych, to nie jedyny wydatek, jaki czeka Nawrockiego. Klub zalega olbrzymie pieniądze zawodnikom. Początkowo biznesmen słyszał, że chodzi wyłącznie o 100 tysięcy złotych, ale najnowsza wersja to 900 tysięcy zadłużenia. To już jest gigantyczna suma, ale Nawrocki zapewnia, że nie wycofa się z transakcji, bo już kilka tygodni temu obiecał zawodnikom, że ureguluje dług. Musi tylko mieć fizycznie pakiet akcji, by móc dokonać przelewu. Inaczej trudno byłoby uzasadnić taką operację.
Nawrocki liczy, że w przypadku szybkiej spłaty długu uda mu się przekonać kilku zawodników do pozostanie w drugoligowej Stali. Kłopot może być z braćmi Dawidem Lampartem i Wiktorem Lampartem, którzy deklarują chęć jazdy co najmniej w Nice 1.LŻ. Innych może jednak uda się zatrzymać.
ZOBACZ WIDEO: Efektowne wypłynięcie na pełne morze podczas startu Volvo Ocean Race w Alicante (WIDEO)