Nowy regulamin budzi duży sprzeciw ze strony zawodników, którzy odmawiają podpisywania kontraktów. Lista zapisów, które nie podobają się żużlowcom, jest długa. - W tej sprawie wskazany jest kompromis. Sprzeciw zawodników mnie nie dziwi, bo tak jest zawsze, kiedy dochodzi do jakiegokolwiek ograniczania swobody - komentuje Marta Półtorak.
Była prezes rzeszowskiej Stali twierdzi jednak, że nie we wszystkich kwestiach zawodnicy mają rację. Na grafice, którą żużlowcy publikują na portalach społecznościowych, widnieje między innymi zarzut, że muszą mieć zgodę na zawarcie umów sponsorskich.
- Zgłaszanie takich tematów do klubu jest dla mnie całkowicie normalne. Nie wyobrażam sobie, żeby żużlowiec woził logo firmy, która jest konkurencją dla sponsora tytularnego drużyny. Władze ligi nie powinny mieć na to jednak wpływu. Ścisła współpraca żużlowiec - klub powinna rozwiązać problem - przekonuje Półtorak.
- Z drugiej jednak strony są też zapisy kontrowersyjne. Przykład? Możliwość karania za zrobienie własnej smyczy czy kubka to już pójście o krok za daleko. Aż tak ingerować się nie powinno. Ekstraliga nie powinna zawłaszczać całej przestrzeni - przekonuje Półtorak.
Dla byłej prezes Stali dziwne jest to, że do sporu pomiędzy ligą a zawodnikami dochodzi dopiero teraz. - To wskazuje na to, że wcześniej nie było dialogu - podkreśla. - Mam wrażenie, że nikt z nikim nie usiadł do stołu, żeby omówić te zmiany. Wtedy też byłby opór, ale zakładam, że podczas rozmowy wiele rzeczy można było wyjaśnić, bo czasami jest tak, że konflikty biorą się z braku wzajemnego zrozumienia. A tak wszystko zostało zrobione z zaskoczenia. To zła metoda - podsumowuje Półtorak.
ZOBACZ WIDEO To był jego sezon. Nie potrafi zliczyć wszystkich medali