- Kiedy zawodnicy z planu A zaczęli się nam stopniowo wykruszać, to w zasadzie byliśmy już pewni, że chcemy sięgnąć po Nickiego - mówi nam prezes Łukasz Sady. Prezes Grupy Azoty Unia Tarnów o nazwiskach wprawdzie mówić nie chce, ale wiadomo, że beniaminkowi odmawiali kolejno: Artiom Łaguta, Leon Madsen i Niels Kristian Iversen.
Zanim tarnowianie skupili się na Nickim Pedersenie, na ich celowniku znalazł się inny były mistrz świata - Greg Hancock. Prezes Sady długo namawiał Amerykanina na starty w Unii. Ten ostatecznie nie dał się przekonać. Dzień przed wydaniem oficjalnego komunikatu dotyczącego rezygnacji ze startów w Polsce, poinformował tarnowian, że nic z tego nie będzie. Unia ruszyła wtedy po Pedersena. Duńczyk był pierwszym i najważniejszym elementem planu B, o którym niedawno opowiadał szef tarnowskiego klubu.
- Ten pierwszy kontakt z Nickim nastąpił już dość dawno. Przedstawiliśmy mu swoją ofertę, a później dogrywaliśmy kolejne szczegóły i wreszcie umówiliśmy się na spotkanie w Tarnowie, żeby dopełnić formalności - tłumaczy Sady.
Warto podkreślić, że Unia nie brała pod uwagę zakontraktowania zarówno Pedersena jak i Hancocka. Obaj zawodnicy na długiej liście życzeń znajdowali się od dawna, ale w żadnym z wariantów składu nie było dla nich miejsca w jednej drużynie. Problemem nie były jednak napięte relacje łączące obu żużlowców. Taką decyzję już na starcie okresu transferowego podjęli działacze tarnowskiego klubu.
ZOBACZ WIDEO Organizacja meczu w PGE Ekstralidze
Jest NICKI, jest zabawa xD
Ten ostatecznie nie dał się przekonać. "
.
Polactwo w pełnej krasie - raz ich wydymał bez wazeliny - a Polactwo i tak na kolanach ... Czytaj całość