Decyzja Marka Cieślaka to cios i zaskoczenie dla Falubazu. Do tej pory zielonogórzanie uspokajali kibiców i niewiele robili sobie z tego, że ich trenera bardzo chce Włókniarz Częstochowa. Przekonywali, że szkoleniowiec dał im słowo, więc umowa to tylko formalność. Okazało się jednak, że prezes Michał Świącik był sprytniejszy.
- Falubaz ma wielki problem - komentuje w rozmowie z naszym portalem Michał Kugler. - Cieślak to trener, który wie jak scementować zespół. Z wielu zawodników potrafił w przeszłości wyciągnąć coś ekstra. Takim najlepszym przykładem jest Leon Madsen. Z takim szkoleniowcem zielonogórzanie walczyliby o pierwszą czwórkę. Teraz wygląda to naprawdę słabo. W mojej ocenie będą bronić się przed spadkiem. Stali się jednym z głównym kandydatów do walki o utrzymanie - przekonuje były wiceprezes Stali Gorzów.
Kugler jest zdziwiony postawą Falubazu. W ostatnim czasie w środowisku aż huczało o tym, że Włókniarz zrobi wszystko, żeby przekonać Cieślaka. Takich sygnałów jego zdaniem nie należało lekceważyć, tylko jak najszybciej zadbać o podpisanie umowy. - To wszystko wygląda trochę mało poważnie. Temat kontraktu Cieślaka powinien być załatwiony dawno. Jego odejście odbije im się czkawką także pod względem marketingowym. Coś czuję, że sprzedaż karnetów i kwestie sponsorskie będą wyglądać teraz gorzej - przewiduje.
- Co do trenera, to on tłumaczy decyzję względami rodzinnymi i z tym trudno dyskutować. Wiadomo, że to jest ważne. Z drugiej jednak strony dał słowo w Zielonej Górze, a Falubaz wyciągnął do niego w przeszłości rękę. Osobiście uważam, że nie bez znaczenia była koniunktura, która jest w tej chwili w Częstochowie. Przez najbliższe dwa, trzy lata Włókniarz na pewno będzie mierzyć wysoko. Cieślak z pewnością chce przy tym być i zdobyć jeszcze jakiś tytuł - podsumowuje Kugler.
ZOBACZ WIDEO Emil Sajfutdinow bez presji na medal