Hancock to wizjoner. Kręcą go różne projekty (taktyka)

WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: Greg Hancock
WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: Greg Hancock

- Jak można mówić, że Hancockowi brakuje ambicji, skoro w żużlu osiągnął już wszystko. Jego zawsze kręciły różne projekty. Podejrzewam, że dlatego jest teraz w Stali Rzeszów - mówi Grzegorz Drozd opowiadając o możliwej taktyce rzeszowian.

Taktyka to cykl artykułów, w których omawiamy składy poszczególnych drużyn.

***

Analizę kadry Stali Rzeszów przeprowadził dla nas Grzegorz Drozd, dziennikarz i felietonista WP SportoweFakty.

Awizowany skład Stali: 1. Morris 2. Howarth 3. Jędrzejak 4. Mazur 5. Hancock 6. Bieliński 7. Potoniec

Omówienie par:

Nick Morris - Kyle Howarth. Pierwszą parę widzę anglojęzyczną. Na jedynkę zdecydowanie Morris. To żużlowiec, którego z kadry rzeszowskiej darzę największą sympatią, ale patrzę na to przez pryzmat tylko tego, jak zawodnik podoba mi się jako żużlowiec. Osobiście ich wszystkich równo lubię. Natomiast Nick Morris to zawodnik, którego śledzę od 5 lat. Podobnie, jak kiedyś trzymałem kciuki za Jasona Doyle'a, by zaczął jeździć na Starym Kontynencie, w przypadku Morrisa stało się to wcześniej. To chłopak, który wręcz książkowo przechodzi pewne etapy. Pnie się do góry szczebel po szczebelku. Idzie do przodu, wie czego chce i uważam, że to zawodnik, który jest gwiazdą na pierwszą ligę. W drugiej powinien na luzie kręcić dwucyfrówki.

Jako uzupełnienie tej pary to zdecydowanie Kyle Howarth. Zrobił bardzo duże postępy, jeździ ofensywnie. To zupełnie inna półka niż Summers czy Rose. Poza tym, z tego co wiem, Howarth ma nieźle przygotowane zaplecze. Wiem, że przez kibiców często wymieniany jest Rory Schlein, ale nie. To już jest trochę upadające nazwisko. Bardziej znane polskim kibicom od Morrisa, lecz Schlein to zawodnik już trochę wiekowy, po kontuzjach. To delikatny żużlowiec, zawsze takim był. Dla mnie to zawodnik na drugą ligę do drużyny, która nie ma innej alternatywy. Jak się ma Morrisa i Howartha, to stawiałbym na nich.

Tomasz Jędrzejak - Edward Mazur. Jędrzejak bezapelacyjnie na papierze z krajowych zawodników jest najmocniejszym kandydatem. Mam tendencję do stawiania na młodszych zawodników, dlatego jako drugiego Polaka widzę Edwarda Mazura. Kuciapa, podobnie jak Hancock, jest długowieczny, ale... Po prostu stawiałbym na Mazura. Mogą stworzyć ciekawą polską parę.

Greg Hancock z juniorami: Aureliuszem Bielińskim, Arkadiuszem Potońcem. Zakładam, że Amerykanin będzie zdrowy. Sam mi mówił, że zamierza wsiąść na motocykl w okolicach świąt Bożego Narodzenia. Śmieszą mnie opinie, że przechodząc do Stali wykazał brak ambicji. Takie coś można byłoby zarzucić zawodnikowi w wieku 25, czy 30 lat, ale nie 48-letniemu Hancockowi, który w żużlu osiągnął już wszystko. Dokonał rzeczy, do których nikt w historii tego sportu nawet się nie zbliżył, czyli 3 mistrzowskie tytuły po 40-tce. W speedwayu zawsze kręciły go różne projekty. To wizjoner, który lubi nowe rzeczy. Być może tak jest też teraz. Został przekonany 3-letnim planem. Ma pomóc w rozwoju miejscowym chłopakom, dlatego nie wyobrażam sobie, aby nie jeździł z numerem 5 z juniorami. Jak z nimi będzie? W Rzeszowie nie ma wielkiego kandydata. Mówi się o Curzytku, ale on jeszcze nie osiągnął odpowiedniego wieku. Zostali ściągnięci młodzieżowcy, jeden wraz z Mirosławem Kowalikiem, i na ten moment to chyba oni znajdą się w składzie.

Ocena trenera Mirosława Kowalika: Jest to człowiek, który stwarza wrażenie wnoszącego spokój, wyważenie. Środowisko żużlowe zna go bardzo dobrze. Jeśli faktycznie dobrze poukładają sobie zakres obowiązków i kompetencji z Januszem Stachyrą i Gregiem Hancockiem, to będzie to grało. Trudno jest to zrobić w normalnej pracy, a tym bardziej w sporcie, bo tu jeszcze dochodzi element stresu związanego z wynikiem. W przypadku jakichś niepowodzeń bardzo łatwo zrzucać winę z jednego na drugiego. Rozmawiałem z Mirosławem Kowalikiem, byłem ciekaw, ile czasu będzie poświęcał dla Stali. Powiedział, że większość czasu będzie spędzać w Rzeszowie, a to rokuje na dobrą współpracę. Jeżeliby trener z zewnątrz przyjeżdżał tylko na weekendy, to ten miejscowy mógłby to odczuć tak, że pojawia się na gotowe. Mnie bardzo ciekawi, jak ta współpraca będzie się układać. Może to być mieszanka, która pozytywnie zaskoczy.

Plus i minus Stali w oczach Drozda: Play-offy to fajna sprawa, która powinna być w zawodowym sporcie. To ma być przede wszystkim show, a nie miejsce, gdzie należy szukać sprawiedliwości, której notabene ponoć na świecie nie ma. Przerabialiśmy często na naszym krajowym podwórku, że drużyna, która w cuglach wygrywa rundę zasadniczą, w play-offach przegrywa. Tu może wszystkich zaskoczę, ale o dziwo tak może być ze Stalą. Dlatego, że moim zdaniem nie ma młodzieżowców. O Potońcu i Bielińskim nic nie powiem, bo nie mam ich przed oczami. Wyników też nie potrafię sobie z pamięci przypomnieć, a to znaczy, że szału nie było. Jak się nie ma dwóch juniorów i na początku spotkania wypada jakiś lider, to zostaje czterech ludzi do punktowania. Główni rywale Stali Rzeszów mają niezłe składy. Żużel to sport ekstremalny i nigdy nie wolno przesądzać. Tu decydują ułamki sekund, do tego dochodzą kwestie kontuzji itp. Druga liga powinna być spacerkiem dla rzeszowian, ale wcale nie musi nim być.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob: Nikt nie będzie musiał mi robić zdjęć z ukrycia

Źródło artykułu: