Przed minionym sezonem Daniel Jeleniewski wrócił do rodzinnego miasta, zasilając Speed Car Motor Lublin. Z perspektywy czasu 34-latek nie może żałować swojej decyzji. Lublinianie wywalczyli awans do Nice 1.LŻ, a doświadczony żużlowiec zanotował bardzo udany sezon, wykręcając średnią biegową na poziomie 2,250.
Starty w macierzystej drużynie z pewnością wyjątkowo motywowały Jeleniewskiego. Z drugiej strony wiązały się one z dodatkową presją. - Teraz już mogę przyznać, że w trakcie zeszłego sezonu ciężko było mi sobie poradzić z niektórymi sprawami. Czułem na sobie tak duże ciśnienie, że nawet korzystałem z pomocy psychologa. Czasami sam sobie niepotrzebnie tę presje wytwarzałem i jestem tego świadomy. Ale po prostu miałem jeden cel, którym była jak najlepsza jazda - przyznał Jeleniewski w rozmowie z "Kurierem Lubelskim".
Dla 34-latka nie był to pierwszy raz, gdy zdecydował się na pomoc specjalisty. W tym wypadku spotkania z psychologiem były jednak ukierunkowane konkretnie pod problemy związane z jazdą w macierzystym klubie. - Współpracuję z psychologiem praktycznie przez całą swoją przygodę z żużlem. Czasami częściej, czasami rzadziej. Takie spotkania służą rozwiązywaniu problemów i spełniają swoją funkcję. Dlatego po ostatnim meczu czułem radość, bo zeszło ze mnie ciśnienie - zdradził Jeleniewski.
Po awansie Speed Car Motoru do Nice 1.LŻ, wychowanek lubelskiego klubu nadal będzie startował w barwach drużyny z rodzinnego miasta. Lubelscy działacze zbudowali skład, który z pewnością powalczy o play-off.
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Gollob prezesem Polonii? "To musi być poważna propozycja, bo na niepoważne rzeczy nie mamy czasu"
cdn 2018