Jan Krzystyniak: zielonogórzanin z rocznika 1958. Przez lata odnosił sukcesy jako żużlowiec, startując w takich klubach jak Falubaz, Stal Rzeszów, Polonia Piła czy Unia Leszno.
Po zakończeniu kariery Krzystyniak pracował w roli trenera. Mimo 59 wiosen, nie przeszedł jeszcze na zasłużoną emeryturę. Ma własną działalność gospodarczą i pomaga w pracy swojej córki. Poza tym udziela się jako ekspert na portalu WP SportoweFakty.
Nadal uwielbia żużel. Na pierwszym miejscu jest jednak rodzina. Jak sam przyznaje, córki to jego oczko w głowie.
Jan Krzystyniak odpowiada na pytania kwestionariusza Pivota
Jakie jest twoje ulubione słowo? Lubię szczególnie dwa słowa: dobrze i dziękuję.
Jakie jest twoje najmniej ulubione słowo? Te słowa, które wchodzą teraz w modę, zwłaszcza wśród młodzieży. Na przykład: za******ie.
Co cię kręci? Kręci mnie rodzicielstwo, życie rodzinne. Żyję dla swoich najbliższych, a oczkiem w głowie są moje córki.
Co cię nie kręci? Nie kręci, demotywuje mnie postępowanie ludzi. Mam tu na myśli zwłaszcza ich stosunek do zwierząt. Córka znalazła niedawno psiaka, który był przywiązany w lesie do drzewa. Taki brak serca wśród ludzi wyprowadza mnie z równowagi.
Jaki dźwięk lub hałas kochasz? Dźwięk, gdy otwierają się drzwi i wchodzą do domu moje córki.
Jakiego dźwięku lub hałasu nienawidzisz? Szumu samochodów koło mego domu.
Jakie jest twoje ulubione przekleństwo? Kurczę i kurczę pieczone.
Jakiego zawodu poza twoim własnym chciałbyś spróbować? Będąc uczniem w szkole, moim marzeniem było zostać leśniczym. Zwłaszcza, że mieszkałem jako dziecko przy lesie nieopodal Zielonej Góry.
Jakiego zawodu nie chciałbyś wykonywać? Nie chciałbym być kierowcą. Jazda samochodem, zwłaszcza taka, która trwa długo, po prostu mnie nudzi.
Jeśli Niebo istnieje, co chciałbyś usłyszeć od Boga, gdy dotrzesz do
Bram Raju? Wreszcie masz czas na odpoczynek.
"Kwestionariusz Pivota" jest bodaj najbardziej znaną adaptacją słynnego kwestionariusza Prousta, uchodzącego za jeden z pierwszych testów osobowości. Pytania do niego ułożył znany francuski dziennikarz kulturalny Bernard Pivot.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob: Nikt nie będzie musiał mi robić zdjęć z ukrycia