Nice jest hojnym mecenasem na żużlowym rynku. Producent automatyki do bram garażowych nie uciekł z niego nawet po podpisaniu umowy z PZPN, która zagwarantowała mu prawo do bycia sponsorem tytularnym pierwszej ligi piłkarskiej. W czerwcu tego roku kontrakt wygasa, ale Nice rozmawia o przedłużeniu. W międzyczasie firma podpisała jednak nowy kontrakt z PZM i piąty rok z rzędu będzie w nazwie rozgrywek pierwszej ligi żużlowej. Działacze związku chwalą się nawet, że w porównaniu z poprzednim rokiem sponsor dołożył pieniędzy.
Dlaczego Nice utrzymuje ważne przyczółki na żużlowym rynku? Czy chodzi wyłącznie o sentyment? Firma jest w speedway'u prawie od 10 lat. - Rynek żużlowy jest trudny do skonsumowania z marketingowego punktu widzenia - przyznaje Adam Krużyński z Nice Polska. - Jesteśmy jednak dowodem na to, że można go świetnie wykorzystać do poprawienia rozpoznawalności marki. Nam się to udało.
Krużyński zdradził też, że odkąd firma Nice jest z pierwszą ligą, to rozwija się w błyskawicznym tempie. - Korzyści płynące ze współpracy ciężko zmaterializować w danych, ale fakty są takie, że w ostatnich pięciu latach rozwijamy się w tempie dwucyfrowym. Nie chcę mówić, że to wyłącznie zasługa współpracy z PZM, bo nie wolno zapominać o zaangażowaniu i ciężkiej pracy załogi, ale na pewno bycie w sporcie pomaga nam bardzo. Wielu konsumentów myśląc o naszej marce, ma ciepłe skojarzenia - kwituje Krużyński.
ZOBACZ WIDEO Z 1:5 na 4:2. W finałowym biegu na Motoarenie działo się!