Były właściciel Unibaksu ma szczęście, że nie robi interesów w Stanach. Mógłby skończyć jak Madoff

Prokuratura oskarża Romana K. o karalną manipulację akcjami spółki Krezus S.A. Grozi mu kara grzywny do 5 milionów złotych i kara pozbawienia wolności do 5 lat. - Skończy się karą pieniężną, bo Polska to nie Stany - komentuje Jerzy Synowiec.

Dariusz Ostafiński
Dariusz Ostafiński
zawodnicy Unibaksu Toruń / Na zdjęciu: zawodnicy Unibaksu Toruń

Roman K., były właściciel Unibaksu Toruń, ma poważne problemy w prokuraturze. Zarzuca mu się przestępstwo z art. 183 ust. 1 ustawy o obrocie instrumentami finansowymi. Chodzi o zdarzenia, do jakich doszło od 12 lipca 2012 do 14 listopada 2012 na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie.

Miliarder oraz inni podejrzani (Jakub N. i Grażyna K.) składali zlecenia i zawierali transakcje na akcjach spółki Krezus S.A, z rachunków papierów wartościowych prowadzonych dla nich przez Domy Maklerskie. Wprowadzali przy tym w błąd innych uczestników obrotu, co do rzeczywistego popytu, podaży oraz ceny akcji, powodując nienaturalne ustalenie się ceny akcji. Łączna wartość tych transakcji typu "sam ze sobą" wyniosła 46,2 miliona złotych.

Zdaniem prawnika Jerzego Synowca  może się okazać, że z wielkiej chmury spadnie mały deszcz. - Polska to nie Stany Zjednoczone - komentuje Synowiec. - U nas tego typu spraw jest stosunkowo mało, bo giełda ma tradycję krótszą niż 30 lat, a i kultura inna. W Stanach, gdzie wszystko opiera się na zaufaniu do instytucji finansowych, wszelkie kombinacje kursami kończą się pójściem do paki na wiele lat.

- Wystarczy wspomnieć, co stało się z Bernardem Madoffem, który stworzył piramidę finansową i dopiero po ugodzie dostał karę 150 lat więzienia - mówi Synowiec. - U nas takie afery są karane nieporównywalnie łagodniej. Nie znam sprawy Romana K. na tyle, by móc powiedzieć, czy tam doszło do przestępstwa. Biorę poprawkę na to, że u u nas jest tak, że na bogatych patrzy się krzywym okiem i ta akcja może być tego pokłosiem. Zasadniczo patrząc na praktykę w tego typu procesach, mogę też powiedzieć, że to się najpewniej skończy finansową grzywną.

- Swoją drogą trochę mnie te doniesienia zaskoczyły, bo byłego właściciela Unibaksu znam jako bardzo skromnego człowieka, który od 30 lat je rosół na obiad, przepychem się nie chwali, a do wielkich pieniędzy dochodził małymi krokami. Sam jestem ciekaw, jak ta jego sprawa się rozwinie - kończy mecenas.


ZOBACZ WIDEO W żużlu nie obyło się bez skandali. Był doping i korupcja


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Czy sprawa Romana K. rozejdzie się po kościach?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×