Nie umiesz jeździć na motocyklu? Trenerem żużlowym nie zostaniesz

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Trenerskie trio Stali Gorzów. Stanisław Chomski w środku
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Trenerskie trio Stali Gorzów. Stanisław Chomski w środku
zdjęcie autora artykułu

PZM ogłosił nabór na kurs trenera żużlowego oraz instruktora. Chętnych niewielu. Czy ma to związek z zaostrzeniem kryteriów? Kurs trenerski ma się kończyć egzaminem praktycznym. Każdy uczestnik musi więc wsiąść na motocykl i pokazać co potrafi.

Dotąd zgłosiło się 9 chętnych na ogłoszony przez PZM kurs instruktora sportu żużlowego. Udział w kursie trenerskim rozważają dwie osoby. Termin przyjmowania zgłoszeń przedłużono do końca marca. Skąd tak niewielkie zainteresowanie? Czy ma to związek z zaostrzeniem kryteriów?

W PZM i GKSŻ już chyba nie chcą czytać o tym, jak to w poprzednich latach można było zostać instruktorem sportu żużlowego po 3-dniowym kursie. Nie chcą też słuchać złośliwych przytyków, że w speedway'u instruktorem i trenerem może być każdy. Po konsultacjach ze środowiskiem, w tym z uczestnikami ubiegłorocznego kursu trenerskiego, wprowadzono zmiany, które mają sprawić, że szkoleniowcem nie zostanie byle kto.

Kierownik drużyny, żeby się zapisać na kurs, musi mieć 5-letni staż. Wprowadzono też egzamin praktyczny dla osób, które nie jeździły na żużlu. - Słuszne założenie, bo nie może być trenerem człowiek, który nie pokaże zawodnikowi, na czym polega obsługa motocykla i z czym to się je - mówi Stanisław Chomski, trener Cash Broker Stali Gorzów, z którym konsultowano wprowadzane zmiany.

- Instruktor czy trener piłki nie musi być wybitnym zawodnikiem, ale powinien umieć pokazać, jak kopnąć piłkę prostym podbiciem i na czym polega drybling - komentuje Chomski. - Żeby być żużlowym nauczycielem, nie wystarczy krzyknąć do zawodnika "trzymaj gaz". To było dobre w czasach, kiedy do szkółki zgłaszało się stu, czy dwustu adeptów. Jakoś selekcję trzeba było zrobić. Teraz trzeba jednak innego podejścia.

- Dziwię się, jeśli menedżer, który nie siedział na motocyklu, wdaje się z zawodnikiem w rozmowę o szczegółach dotyczących jazdy - mówi Chomski. - Kto tego nie zakosztował, nie może robić takich rzeczy. Nie twierdzę, że trenerem może być wyłącznie zawodnik, bo pamiętam taki kurs w Bydgoszczy, gdzie miałem wielu byłych żużlowców, a ich wiedza była na porażająco niskim poziomie. Nie zmienia to faktu, że jakieś pojęcie o jeździe na motocyklu trzeba mieć. Trzeba zawodnikowi pokazać, jak ruszyć, jak ułożyć sylwetkę.

Zdaniem Chomskiego podniesienie standardów i wprowadzenie pewnych kryteriów nie oznacza, że środowisko zamyka się na ludzi zdolnych. - Jakieś kryteria muszą być, ale jeśli ktoś napisze CV i przekona, że może być dobrym nauczycielem bez pięcioletniego stażu, to warto go dopuścić i dać mu szansę - kwituje Chomski.

Na razie mamy 12 trenerów z papierami, a klubów jest dwa razy tyle. Chomski nie uważa jednak, że to jest jakiś wielki problem. - Czasami ludzie bez papierów potrafią więcej niż ci z uprawnieniami - zauważa. - Inna sprawa, że warto się doszkalać. Ja sam nie musiałem iść na kurs trenerski, ale zrobiłem to, bo dodatkowa wiedza zawsze się przydaje. Napisanie pracy wieńczącej kurs też było sporym wyzwaniem - kończy.

ZOBACZ WIDEO W żużlu nie obyło się bez skandali. Był doping i korupcja

Źródło artykułu: