Oficjalnej decyzji ws. daty meczu Car Gwarant Start Gniezno - Lokomotiv Daugavpils jeszcze nie ma, ale mało prawdopodobne, by coś się zmieniło. Spotkanie inaugurujące pierwszoligowe zmagania ma zostać rozegrane 7 kwietnia o godzinie 16:00. Godzinę później startuje XVI Bieg Europejski. To impreza ciesząca się bardzo dużym zainteresowaniem zarówno ze strony uczestników, jak i kibiców.
Daty biegu nie da się zmienić, a jedynym wyjściem jest wrócić do niedzielnej daty potyczki gnieźnieńsko-łotewskiej. Wszystko zostaje teraz w gestii telewizji. To ona może, choć nie musi, zgodzić się wybrać inny ośrodek do telewizyjnej transmisji.
- Kilka lat temu przerabialiśmy już coś podobnego i od tego momentu bardzo pilnowaliśmy, żeby więcej się nie powtórzyło. Co więcej - kontaktowaliśmy się z władzami Startu, by nic się nie powielało tego samego dnia i mieliśmy dżentelmeńskie ustalenia, że tak będzie. Teraz, gdy dowiedzieliśmy się, że nie tylko pokryją się dni, ale nawet godziny (16.00 meczu i 17.00 biegu - dop. aut.) to już w ogóle jest to katastrofa. Ta informacja kompletnie podcina nam skrzydła, bo na trasie biegaczom kibicuje ok. 2 tysięcy osób i na pewno część z nich wybierze żużel. Inna sprawa to kwestia zabezpieczenia. Decyzja jest skrajnie nieodpowiedzialna, idiotyczna, bezmyślna i wręcz nie zawaham się powiedzieć - niebezpieczna dla uczestników - przyznał podczas rozmowy z portalem SportoweGniezno.pl Andrzej Krzyścin, główny organizator Biegu Europejskiego.
Warto również wspomnieć, że policja, by zabezpieczyć bieg, ściąga posiłki. Dodatkowo... jest jedna firma medyczna, która ma czuwać nad bezpieczeństwem podczas tej imprezy i meczu żużlowego. Poza tym już przed biegiem należy się spodziewać zamknięcia ulic, co spowoduje problemy z dojazdem na stadion przy ulicy Wrzesińskiej. Jak na sprawę kolizji terminów zapatruje się Rafael Wojciechowski, menadżer Startu Gniezno?
- Centrala Głównej Komisji wiedziała wcześniej, że będzie kolizja terminu z biegiem i na razie nie wiemy tego, czy zlekceważyli to, czy może są jakieś zapisy z telewizją, których nie można zmienić. My musimy zapewnić dostępność stadionu od początku sezonu, do zakończenia. Tutaj może jedynie zadziałać jakaś prośba, choć dziś jeszcze nie wiemy, czy cokolwiek to zmieni. Z tego co się dowiedziałem, telewizja decyduje gdzie chce być i co pokazywać, po otrzymaniu terminarza, więc podejrzewam, że nie muszą nawet wysłuchać w tym momencie sugestii GKSŻ. Nie jesteśmy oczywiście z tego powodu zadowoleni, bo to nie jest dobra sytuacja, ale mamy związane ręce - skomentował przedstawiciel czerwono-czarnych.
ZOBACZ WIDEO Gorące ambasadorki One Sport, czyli SEC Girls