Okiem PGE Ekstraligi: Jedziemy w ósemkę, nie z(a)bijamy KSM

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Sparta - Stal. Maciej Janowski [cz] w walce z Martinem Vaculikiem [b]
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Sparta - Stal. Maciej Janowski [cz] w walce z Martinem Vaculikiem [b]
zdjęcie autora artykułu

Kalkulowana Średnia Meczowa i powiększenie PGE Ekstraligi do dziesięciu, a może nawet dwunastu zespołów. Czy jest się nad czym zastanawiać?

W tym artykule dowiesz się o:

Kontynuujemy cykl artykułów, w których przedstawiać będziemy komentarze i informacje związane z najlepszą żużlową ligą świata pochodzące z bezpośredniego źródła. "Okiem PGE Ekstralig" pisze dla nas Przemysław Szymkowiak, menedżer ds. PR w PGE Ekstralidze.

***

Miniony tydzień to czas dywagacji nad ideą powiększenia PGE Ekstraligi do dziesięciu, a zdaniem niektórych nawet dwunastu drużyn. Sporo pisało się też w mediach o Kalkulowanej Średniej Meczowej. W tym ostatnim przypadku warto rozważyć ten temat i nie ukrywajmy, że toczą się zaawansowane rozmowy polegające na przymiarkach do jej wprowadzenia. Zanim napiszę odpowiedź na pytanie: dlaczego, kilka uwag praktycznych, bo ważna jest przede wszystkim interpretacja tego pomysłu.

Kiełkująca w Ekstralidze Żużlowej idea KSM odnosi się przede wszystkim do liczenia średnich w oparciu o ostatnich pięć sezonów rozgrywkowych - niezależnie od klasy rozgrywkowej, w której jeździł zawodnik, ale z przelicznikami między nimi. To pozwala na bardziej obiektywne podejście do realnej wartości dla żużlowca w PGE Ekstralidze, aby nie było problemu pod tytułem: "zbijam KSM", "jeździłem w niższej lidze i mam za wysoką KSM".

Minione sezony transferowe pokazują, że konkurencja przydałaby się niektórym zawodnikom w odniesieniu do ich stylu rozmów z klubami, a także zarobków. Rozdających karty jest za dużo.

Większa PGE Ekstraliga - na razie - nie jest nam zaś potrzebna z racji na określoną liczbę zawodników gwarantujących wysoki poziom sportowy, ale przede wszystkim: więcej meczów i kosztów ich organizacji. Przesyt ligowy - tego nie chcielibyśmy z całą pewnością, a pamiętać jeszcze należy, że funkcjonujemy w specyficznym sporcie, gdzie jeden zawodnik może startować w ciągu jednego tygodnia w kilku ligach...

Idea spadków i awansów, trzy klasy rozgrywkowe - to sens rywalizacji sportowej w polskim żużlu, którego będę bronił. Popatrzmy na przykład choćby kobiecej piłki siatkowej i sprawy związane z tzw. zamykaniem ligi oraz liczbą drużyn tam grających. Czy chcielibyśmy rozgrywać co weekend mecze, gdzie nie byłoby rywalizacji o utrzymanie? Czy więcej drużyn w PGE Ekstralidze, przy mocnej pozycji kontraktowej kilku klubów posiadających już określonej klasy zawodników i dobry status na rynku, nie oznaczałoby czasami tzw. wysokich wyników oraz trudności z pozyskiwaniem nowych zawodników dla beniaminków? To system naczyń połączonych. Transfer, a przecież ambicje nowych klubów w najwyższej klasie rozgrywkowej po awansie zawsze sięgają wysoko, oznacza zazwyczaj argumenty finansowe przy przekonywaniu do niego zawodnika z innego zespołu...

Wszystko wskazuje na to, że powinniśmy okrzepnąć w ośmiozespołowej lidze jeszcze przez jakiś czas. W lidze, w której kluby coraz lepiej funkcjonują organizacyjnie i finansowo, ale ciągle wydają za dużo pieniędzy w proporcjach: zawodnicy - funkcjonowanie klubu.

Pamiętam wielkie zainteresowanie meczami o awans do wyższej ligi choćby w Krośnie z czasów trochę już odległych. Nie byłoby tego, gdyby funkcjonowały w Polsce dwie klasy rozgrywkowe, bo słabszy i biedniejszy ośrodek czasami byłby całymi latami outsiderem skazanym na walkę w ligowym "ogonie". Tymczasem możliwość awansu z drugiej ligi do pierwszej to naturalny bodziec do budowania zainteresowania dyscypliną na rynku lokalnym. I tutaj jest zresztą wiele do zrobienia.

Przyszłością mogą być kluby partnerskie, gdzie możliwa będzie współpraca "tego mniejszego i słabszego" finansowo z "tym większym i silniejszym", ale przy zachowaniu ciągłości sportowej rywalizacji o awanse. Sprawdźmy, jak to się zrealizuje w Lesznie / Rawiczu i poczekamy na kolejne wnioski, pamiętając też, że PZM kładzie coraz większy nacisk na szkolenie, a jego efekty powinniśmy mieć za kilka lat.

Przemysław Szymkowiak

ZOBACZ WIDEO Falubaz przespał okres transferowy. "Za późno się zorientowali, że trzeba działać"

Źródło artykułu:
Czy KSM liczony w oparciu o ostatnich pięć sezonów, to dobry pomysł?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (16)
avatar
sympatyk żu-żla
10.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
KSM już przerabiano inne walory tez były ligowe tez były przerabiane. Jeżeli było przerabiane nie wyszło po co do tego wracać. Owszem można przejść na 10 klubów w lidze jeżeli dorobimy się prz Czytaj całość
AMON
10.03.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
KSM największe dziadostwo jakie wymyślono w żużlu NIGDY WIĘCEJ co do rozszerzenia ligi NIE WIERZĘ w to że Najbogatsi się podzielą tym "tortem" byle by tylko nie wprowadzili tego j,,,go KSM !  
avatar
Imperator Janusz-DMP 2017
10.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
KSM to beznadziejny pomysł, już lepiej wprowadzić salary cup jak w nba  
avatar
Sokhar
10.03.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Tylko Szymkowiaka tu brakuje. Zepsuł Tygodnik Żużlowy, teraz tu...  
MR.BEN
10.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wprowadźcie Ksm to Sparta przez lata będzie zdobywała DMP normalni będą wiedzieć o czym piszę:)