Janusz Kołodziej: Silniki nie pracują tak jakbym chciał

- Zmarnowany talent, niewykorzystana szansa, nie tak sobie wyobrażałem ostatnie kilka sezonów Janusza, ten zawodnik cofa się w rozwoju! - to najczęstsze cytaty z forum kibiców "Jaskółek" po wygranym meczu ze Startem Gniezno. Kiedy drużyna wygrywa seryjnie mecze i nie ma się do czego przyczepić malkontenci zawsze znajdą sposób aby "dokopać" swojemu zawodnikowi. Tym razem po jednym słabszym występie pod "ostrzałem" zdesperowanych kibiców znalazł się kapitan Unii Tarnów Janusz Kołodziej, który nie ukrywa się ze swoimi problemami. Przypomnijmy, że przed tym meczem, a zarazem po trzech kolejkach Kołodziej był najlepszym Polakiem na pierwszoligowym froncie!

Co się więc stało z będącym w "gazie" od początku rozgrywek Januszem? - No właśnie za bardzo to nie wiem, w poprzednim tygodniu odbyłem trzy treningi i na każdym sprzęt zachowywał się inaczej, a najciekawsze, bo nie robiłem żadnych korekt. Podczas meczu znów było totalnie co innego. O silnikach wiem tylko jedno, że są za słabe i tak po prawdzie nie wiem co zrobić, aby były mocniejsze - informuje wychowanek Unii Tarnów.

Zawodnik podkreśla, że raczej nie jest to wina przygotowania sprzętowego do sezonu, bo zawsze stara się, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik i tak też było tym razem - Na ten sezon kupiłem siedem silników oraz wyremontowaliśmy starsze partie i w każdym brakuje mocy. Na początku sezonu znaleźliśmy to "coś" i widać było, że te motocykle jadą teraz natomiast znowu coś się podziało, że ta wspominana moc uciekła- kontynuuje kapitan "Jaskółek".

Przysłowie mówi, że "tonący chwyta się brzytwy", dlatego Kołodziej w ostatnich dniach pożyczał nawet części od kolegów z zespołu. - Próbowaliśmy ostatnimi czasy wielu rzeczy, doszło nawet do tego, że sprawdzaliśmy osprzęt od innych zawodników. Przykładowo od Patricka Hougaarda wzięliśmy gaźnik i w porównaniu do mnie u niego ta część dużo lepiej pracuje. Wiem, że części są dobrze przez nas przygotowane, ale nie wiem czemu zawodzą - mówi lekko zmartwiony tą sytuacją Janusz Kołodziej.

Jeździec z aspiracjami sięgającymi cyklu Grand Prix krytykę przyjmuje, lecz niezbyt sobie zaprząta nią głowę ponieważ wie, że taka jest rola wymagającego i często złośliwego kibica. - Wiadomo, że na sto osób znajdzie się pewna grupa ludzi, której nie będzie się coś podobało. Już dawno mówiono, że jestem straconym talentem, a jak w pewnych momentach zaczęło iść w dobrym kierunku to wspominano, że zawsze wierzono w moją osobę, a w środku mnie drzemie jeszcze coś z dobrego jeźdźca. Ja naprawdę chcę jechać, ale kiedy nie idzie, pojawia się pewna złość i powątpiewanie w to co się robi z rezygnacją z uprawiania sportu włącznie. Ale to właśnie o to chodzi, aby nie być tchórzem, nie poddawać się i jechać dalej - kończy reprezentant Polski.

Komentarze (0)