1 
Z drugiej strony ekranu to felieton Gabriela Waliszki, dziennikarza nSport+.
***
To był intensywny tygodniowy weekend. Podkarpacki klimat odpoczynku mieszał się z pracującą częścią tygodnia. W sumie to wizyta na południowym-wschodzie nie do końca może zostać zaliczona, bo nie było czasu na odwiedziny starych kątów na Legionów czy Hetmańskiej. Były za to stare śmieci przy Śląskiej, bo właśnie na dawnym wysypisku ułożono - cytując księcia Witolda - największy trawnik w Gorzowie.
Na pole golfowe Zawarcie dotarliśmy ze sprawdzoną ekipą z piątku na sobotę o 2 w nocy. Prosto z twardego wciąż Grudziądza, gdzie w parku maszyn operator Przemek (za Przemysław się obraża) i tyczkarz Piotr (dla znajomych Stefan) podsłuchiwali wszystkich w swoim stylu. - Uważaj, bo kamera jest - rzucił ktoś do grupy naradzającej się między biegami. - Spoko luz, to nie idzie na żywo - odpowiedział Szymek Woźniak zaznajomiony z telewizyjną kuchnią. A że obaj gnieźnieńscy fani speedwaya gotują przeważnie pysznie i ze smakiem, kulisy piątkowej batalii przy Hallera były naprawdę wyśmienite. - Oni nas chyba trochę lubią - stwierdził z uśmiechem człowiek trzymający w ręku mikrofonową władzę w parku maszyn, odpowiadając na internetowe komentarze fanów na temat zalet kuchni meczów. Obaj z Gniezna - nikt ich nie zna - powoli traci na aktualności.
Wróćmy do Gorzowa. Sobota z golfem zaczęła się i skończyła na gorąco. Tomek Utrata razem z golfowym towarzystwem zrobił niezwykłą robotę. Nie dość, że zebrał poważnych biznesmenów i kibiców żużla, to jeszcze razem z Tomkiem Gaszyńskim doprosił kilku asów ze światowych torów. A że jedni i drudzy mają co nie co w kieszeniach, już dziś wiadomo, że zadeklarowane kwoty wyszły ponad 100 tysięcy złotych. Piorunujące wrażenie zrobił Jan Garcarek, który od wielu lat wspiera Tomasza Golloba. Tym razem zlicytował motocykl mistrza w mistrzowski sposób i dorzucił kilka intrygujących spostrzeżeń na temat żużlowych czempionów. Zresztą tych było na Zawarciu kilku. Dwóch australijskich mistrzów świata, jeden brązowy medalista, profesor speedwaya i nadzieja rosyjskiego żużla.
- W naszym sporcie jest wiele ciężkich kontuzji i ważne są każde inicjatywy wspierające tych kontuzjowanych. To wielki zaszczyt dla mnie być tutaj – przyznawał aktualny mistrz globu. Jason Doyle choć za dużo nie pograł to dzielnie wspierał uderzającego celnie piłeczkę rodaka. - Wszyscy o tobie myślimy przyjacielu i dobrze cię widzieć w coraz lepszej formie. Tomek jest największym z żużlowych Polaków i idolem wielu z nas zawodników - podkreślał mistrz z 2012 roku Chris Holder. Bartek Zmarzlik i Artom Łaguta robili co mogli, ale ostatecznie wyznali w swoim stylu: - Golf jest trochę za cichy, bo brakuje tego hałasu motorów, no i większego ruchu. A poza tym szkoda, że jutro nie mamy meczu. Bo po wczorajszym już byśmy wsiedli na motorki. Oj, te żużlowe rozrabiaki.
Co w Gorzowie robił Piotr Protasiewicz? - Tomek kiedyś był moim rywalem z toru. Nie byliśmy nigdy przyjaciółmi, ale życie napisało swój scenariusz. Modlę się i wierzę, że on przetrwa trudny okres – wyjawiał były kapitan Falubazu. O tym ostatnim przestawianiu go w zielonogórskim składzie jak pokojowy mebel nie chciał rozmawiać, bo to nie był czas i pora na takie gadanie. W ten dzień liczył się cel, udział i aktywność. Wszyscy zagraliśmy dla Mistrza, dzięki któremu pracujemy w żużlu i przy żużlu. I nie ważne kto ile pokonał kilometrów i na jak długo tam się pojawił. Ważne, że o Tomku nie zapominamy. I powoli przekonujemy do spotkań poza Bydgoszczą. Do zobaczenia niebawem!
Gabriel Waliszko, dziennikarz nc+
ZOBACZ WIDEO Nasi żużlowcy odpowiadali na pytania o Warszawę
