Maciej Janowski: Ścigam się by wygrywać. Czwartego miejsca nie biorę w ciemno (wywiad)

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Maciej Janowski na prowadzeniu.
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Maciej Janowski na prowadzeniu.

- Warszawa działa na wyobraźnię, więc wieczorem przyda się dobra kolacja przy lampce wina ze znajomymi i rodziną. Czwarte miejsce w ciemno? Nie, nie biorę go. Chcę walczyć o wygraną - mówi w rozmowie z nami Maciej Janowski.

Bartłomiej Ruta, dziennikarz WP SportoweFakty: Przed rokiem był pan czwarty w końcowej klasyfikacji. Bierze pan w ciemno to samo miejsce przed pierwszą rundą GP?

Maciej Janowski, żużlowiec Betard Sparta Wrocław i reprezentacji Polski:  Nie, dziękuję. Czwarte miejsce w tej stawce to jest bardzo dobry rezultat, ale ja i wszyscy inni żużlowcy po to się ścigamy, aby wygrywać. W ubiegłym roku byłem tuż za podium, ale to już historia i walczymy od nowa.

A czy obecna dyspozycja i statystyki osiągane w ligach pozwalają myśleć o tym, że może pan wygrać najbliższy turniej? Lindgren i Pedersen prezentują się w lidze kapitalnie.

W GP mamy szesnastu najlepszych żużlowców i każdy z nas może wygrać najbliższy turniej. Statystyki, jakie mamy z wyników ligowych, to nie jest turniej Grand Prix i tu walka wygląda inaczej. Nie skupiam się na dyspozycji poszczególnych rywali tylko sam na sobie.

Inni reprezentanci Polski przekonują, że ważne jest losowanie pól startowych.

To na pewno ma jakiś wpływ, ale nie tylko. Podczas turnieju ma się minimum pięć startów, w czym są zawarte wyścigi z wszystkich czterech pól. Numer startowy jest istotny, ale tylko w jakimś procencie. Ważna jest własna dyspozycja, dopasowanie do toru i nastawienie.

To na jaki wynik nastawia się Maciej Janowski?

Tak naprawdę na żaden. Nie myślę po prostu o tym, bo takie zakładanie sobie czegoś nie ma sensu. To jest sport i wiele może się wydarzyć.

A jakiś plan minimum? Z jakiego wyniku będzie pan zadowolony?

Nie mam minimum, a z jakiego wyniku będę zadowolony, odpowiem dopiero po sobotnim turnieju. Najważniejsze to dać z siebie wszystko.

Patryk Dudek wylicza, że potrzeba średnio dziesięciu punktów na turniej, aby utrzymać się w cyklu. Pan też ma takie analizy?

Chcę po prostu pojechać dobre zawody i nie zaprzątam sobie głowy przemyśleniami typu: ile chciałbym albo ile trzeba zdobyć punktów. Nie analizowałem tego tak jak koledzy.

Czyli głowa przed tym startem zupełnie czysta?

Owszem. Nie ma sensu się dodatkowo nakręcać.

A to, że tegoroczny cykl zacznie się w Warszawie, przy pełnym Stadionie Narodowym chyba nie pomaga w takim podejściu?

Tak naprawdę to nie ma znaczenia czy turniej jest w Warszawie, czy w innym mieście. Owszem fakt, że zaczynamy tutaj przy pięćdziesięciotysięcznej publiczności, wpływa na wyobraźnię i nakręca atmosferę, ale staram się o tym nie myśleć.

W takim razie, w jaki sposób postara się pan obniżyć tę rosnącą atmosferę w poprzedzających turniej godzinach?

Dziś wieczorem na pewno dobra kolacja przy lampce wina z rodziną i przyjaciółmi. Sporo ich tutaj zjechało, także jest fajna okazja, aby się spotkać. Z częścią rodziny, która przyjechała z Niemiec, nie widziałem się od dwóch lat, więc zapowiada się miły wieczór.

Czyli tematów żużlowych w ogóle nie będziecie poruszać?

Nie da się od tego tak uciec, bo po to tu wszyscy jesteśmy. Na pewno jednak będziemy tonować te rozmowy i starać się skupiać na innych tematach.

ZOBACZ WIDEO Nasi żużlowcy odpowiadali na pytania o Warszawę

Źródło artykułu: