Maciej Janowski: Walczymy o tytuł mistrza świata, a żużel jest brutalny

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Maciej Janowski. Trening przed SGP.
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Maciej Janowski. Trening przed SGP.

Maciej Janowski znów drugi w Grand Prix Polski w Warszawie. Polak przez moment prowadził w finale, ale ostatecznie finiszował za plecami Taia Woffindena. Najlepszy z Biało-Czerwonych przyznał, że spodziewa się ciężkiej i ostrej walki o medale.

W tym artykule dowiesz się o:

Ponoć nic dwa razy się nie zdarza. A jednak. Powtórka sprzed roku...

Maciej Janowski: Przed zawodami nawet znajomi mówili mi, że nie jestem wymieniany w gronie faworytów. A tu proszę. Maciek Janowski znowu na podium.

[b]

Zadowolony, czy jednak jest delikatne poczucie niedosytu z tego drugiego miejsca?[/b]

Cieszę się. Wynik bardzo dobry, choć oczywiście mógł być troszeczkę lepszy. Jestem zadowolony, że z tych czwartych pól, które miałem w końcówce zawodów, udało się najpierw wejść do finału, a później stanąć nawet na podium. Start z pola D był naprawdę trudny. Kto wie, może do trzech razy sztuka i za rok uda mi się tutaj wygrać.

Przez moment prowadził pan w wyścigu finałowym. Gdzie został popełniony błąd? Czy po prostu Tai Woffinden był szybszy?

Tajskiego wyprzedziłem po krawężniku. Nie chciałem ryzykować i wychodzić na zewnętrzną część toru, tym bardziej, że za mną był też szybki Fredrik Lindgren. Skupiłem się więc na trzymaniu kolein przy krawężniku i chciałem w nich łapać prędkość. Niestety, nie udało się. Szkoda.

Potwierdził pan tym występem, że doskonale czuje się na torach czasowych. W czym tkwi sukces?

Tak wyszło. Dużo szczęścia i tyle.

Zawody obejrzał komplet 55 tysięcy widzów. Jak to jest ścigać się przy takiej publiczności?

Chyba każdy widzi, co się działo na trybunach i jak głośno kibice krzyczą. To dodaje skrzydeł. Cieszę się, że mogłem już po raz któryś jeździć dla tak wspaniałej publiczności.

Jakie wnioski można wysnuć po tej pierwszej rundzie Grand Prix?

Czuję, że to będzie bardzo ciężki rok. Wszyscy są bardzo mocno rozpędzeni. Jak widać, każdy walczy do samego końca. Spodziewam się trudnego sezonu. Jestem jednak gotowy na ciężką pracę i twardą walkę.

W zawodach było sporo upadków. One wynikały z dziurawego toru czy ostrej walki?

Wydaje mi się, że mocno zaostrzyła się rywalizacja. Widać, że wszyscy walczą o każdy punkt. Spodziewam się, że do końca sezonu będzie sporo ciekawych zawodów. Tor faktycznie rozsypał się. To nie ulewa wątpliwości. Nie wiem, co było tego przyczyną. Mam nadzieję, że w kolejnych rundach, tory będą równiejsze, tak by była lepsza walka.

Apropos ostrej jazdy. Kilku pana kolegów przesadziło w sobotni wieczór?

Niektórzy może za bardzo chcą? Nie można mieć do nich jednak pretensji. Walczymy o mistrzostwo świata. To jest żużel, który jest bardzo brutalnym sportem.

ZOBACZ WIDEO Wielkie emocje w derbach Sewilli [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Ostrzeżenie na początku zawodów wpłynęło jakoś na pana postawę?

Przez to nie było łatwo. Sędzia długo trzymał na starcie i po tym, jak otrzymałem ostrzeżenie, musiałem być bardzo skupiony. Proszę uwierzyć, że taki występ kosztował naprawdę sporo nerwów. Cieszę się, że na końcu wyszło pozytywnie. Owszem, było blisko triumfu, ale zostawmy sobie coś na potem.

Trudno było znaleźć optymalne ustawienia sprzętu? Dużo szukaliście w trakcie zawodów?

Praktycznie po każdym wyścigu wprowadzaliśmy jakieś korekty, szukaliśmy jeszcze większej szybkości. Generalnie ciężko było mi się wydostać z tego czwartego pola startowego. Koleiny były na tyle głębokie, że trudno wyskakiwało się z nich. Musiałem się później napędzać na dystansie.

Notował: Maciej Kmiecik

Źródło artykułu: