Gabriel Waliszko. Z drugiej strony ekranu: Diabelski początek GP. Polak zostanie mistrzem świata! (felieton)

Takiej inauguracji Grand Prix nie było dawno. Albo nawet nigdy. Zakończenie też będzie wyjątkowe, bo z polskim złotem. Taką mam wiarę, nadzieję i przekonanie. No i tzw. czutkę też.

Gabriel Waliszko
Gabriel Waliszko
Bartosz Zmarzlik przy sprzęcie WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Bartosz Zmarzlik przy sprzęcie.

Z drugiej strony ekranu, to cykl felietonów Gabriela Waliszko, dziennikarza nSport+.

***
- Nie ma lepszego miejsca, żeby zacząć rywalizację o tytuł mistrza świata w najbardziej szalonej grze, jaką wymyślił człowiek - Tomasz Dryła zaczął ten sezon Grand Prix w iście diabelskim stylu. I pięknym zarazem. Bo faktycznie, inauguracja na PGE Narodowym to najpiękniejsza rzecz, jaka przytrafiła się temu cyklowi w ostatnim czasie. Komplet widzów, hałas, ryk, klimat, czyli festiwal żużla w najlepszym wydaniu.

Piękniejszy może być tylko październikowy koniec w Toruniu na Motoarenie z Mazurkiem Dąbrowskiego podczas ostatniej dekoracji. Bo na Australię (wciąż spekuluje się, że tam ma się odbyć ostatni turniej w tym sezonie) bym w tym roku specjalnie nie liczył. Liczmy na siebie.

Że inaugurację popsuł tor? Przed zawodami wszyscy eksperci trąbili, że nawierzchnia jest świetna. Czyli potem nagle się rozdarła? Nie zgodzę się, bo ściganie było. Jasne, że mniej ekscytujące niż rok temu, ale drugie takie zawody jak wtedy z tasującymi się na torze asami Fredrikiem Lindgrenem, Maciejem Janowskim i Jasonem Doylem raczej się nie powtórzą. Takie jak w Daugapilis (Daugavpils żużlowcy nie używają) z zeszłego roku też już się szybko nie zdarzą. Trzech Polaków na podium przytrafia się raz na jakieś 10 lat, więc trochę jeszcze poczekamy.

Tym razem z dachem łatwo nie było. Plany były, żeby otworzyć go nie trzy godziny przed zawodami, ale co najmniej trzy dni wcześniej. Z różnych niepowiązanych z pogodą względów nie było to możliwe i dlatego wpuszczone powietrze w ostatniej chwili mogło torowi trochę pomieszać szyki. Zostawienie dachu zamkniętego mogło być bardziej ryzykowne, bo piątkowa parówka na treningu dawała się wszystkim jeżdżącym i oglądającym we znaki. Dzwonów podczas turnieju było za dużo, więc organizator cyklu na pewno wyciągnie wnioski. Tak zresztą usłyszałem.

A sportowe wrażenia? Osobiście bardzo na plus wypadł nieobliczalny Artiom Łaguta, a zupełnie bezbarwnie Doyle. Widać, że obrońca tytułu ma problem. Greg Hancock, wstając i dojeżdżając do mety w pierwszym starcie, znów pokazał klasę rutyniarza, choć podobnie jak Nicki Pedersen mógł mieć tego wieczoru do siebie sporo pretensji.

Polacy jechali dobrze do półfinałów, a potem naszej eksportowej trójce czegoś zabrakło. Bartek "ułańska fantazja" Zmarzlik lekko się zagotował, a Patryk "luźny przed startem" Dudek zagapił się pod taśmą. Maciek "czarujący" Janowski w połowie finału był zwycięzcą, ale jak sam przyznał po zawodach, jechał za "mało szeroko".

Że nikt na Macieja nie stawiał to akurat nieprawda. Trzy godziny przed warszawskim turniejem Mistrz powiedział przez telefon, że trzyma kciuki za wszystkich Polaków, ale czuje, że w finale zobaczymy kogoś z dwójki Zmarzlik - Janowski. - Jakby Bartek to wziął to może i ja bym czegoś wielkiego dokonał - uśmiech w głosie Tomasza Golloba był z oczywistych względów zrozumiały. A Maciek? - On dobrze się w Warszawie czuje, więc fajnie pojedzie - dodał mistrz globu z 2010 roku. Pytanie na teraz co wydarzy się dalej?

Kto będzie mistrzem świata? W piątek w radiowych progach zapinamypasy.pl powiedziałem, że najszybszy na ziemi będzie w tym roku polski żużlowiec. I z tego się nie wycofuję. Niezależnie co działo się w sobotę na Narodowym, będę się tego kurczowo trzymał. Polak mistrzem świata.

A który? Proszę, już piszę. Ano ten, który będzie najbardziej regularny. Ten, który będzie umiał słuchać swych silników i życzliwych ludzi dookoła siebie. Ten, który w głowie będzie miał chęć odjechania w każdych zawodach siedmiu dobrych wyścigów. Wreszcie ten, dla którego cel sportowy będzie najważniejszy w tym trudnym sezonie. Ten, który postawi na speedway w najbardziej profesjonalnym wydaniu i nie będzie miał w głowie fiu-bździu. Sfokusuje się na czytaniu torów i przyjmie uwagi mądrych ludzi. Czy my takiego Polaka możemy w tym roku zobaczyć? Jestem przekonany, że tak. Polska historia pokazuje, że mając 23 lub trochę więcej lat jest to możliwe. A więc do boju, Polaku.

ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników, czyli sprawdzian wiedzy żużlowców


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Czy Polak zostanie w tym roku mistrzem świata?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×