To właśnie w małopolskim zespole otrzymał drugie sportowe życie. Wówczas po kompletnie rozbitego Rosjanina sięgnął słynący ze złotego dotyku Marek Cieślak. Przygarnął go pod swoje skrzydła i powiedział: ja cię odbuduję. Będziesz zapier…
Artiom padł ofiarą zbyt wcześnie osiągniętego sukcesu. Awansował do Grand Prix 2011. Nieco sensacyjnie zwyciężył w finale Challenge na torze w duńskim Vojens i uzyskał stałą przepustkę do zmagań o IMŚ. Tego wyczynu dokonał licząc zaledwie dwadzieścia lat. Dorobek? Na przestrzeni jedenastu turniejów, zaledwie dwadzieścia osiem punktów i piętnasta lokata.
Nałożenie na siebie ogromnej presji, nastawienie na natychmiastowe zdobywanie najwyższych laurów i towarzyszące temu rozczarowanie nieco załamało młodszego z klanu. Do tego doszedł kompletnie stracony sezon w Polonii Bydgoszcz. I wtedy pojawił się on - wspomniany wcześniej Cieślak (ale nie cały na biało), który wiedział jak obchodzić się z Łagutą. Jak dotrzeć do jego głowy. 27-latek odwdzięczył się trenerowi w najlepszy możliwy sposób. Okazał się objawieniem Ekstraligi, a "Narodowy" znów mógł wypinać pierś do orderów.
Teraz to już ukształtowany jeździec. Po kilku latach potwierdzania świetnej dyspozycji można nawet powiedzieć żużlowiec pełną gębą. Powrócił do Grand Prix, a w minioną niedzielę nastąpił kolejny powrót Łaguty do Tarnowa. Drużyna MRGARDEN GKM poległa 41:49, ale Artiom tradycyjnie już był najlepszym zawodnikiem swojej ekipy. Niektórzy śmieją się, że gdzie jak gdzie, ale tutaj zawodnik ten może pokonywać łuki nawet zamkniętymi oczami, a i tak wykręci dwucyfrowy wynik. Tym razem było to piętnaście punktów w sześciu startach.
ZOBACZ WIDEO Piotr Pawlicki: Nie liczę na dziką kartę w SEC, choć fajnie byłoby ją dostać
- Przyjeżdżam do Tarnowa jak do swojego domu. Buzia mi się śmieje kiedy wiem, że czeka nas mecz na tym torze. To nie chodzi tylko o same zawody i czysto żużlowe sprawy. Lubiłem pojawiać się wcześniej, trenowałem, wsiadałem na rower, albo biegałem po okolicy. O tym klubie mogę mówić w samych superlatywach. Mam stąd świetne wspomnienia - powiedział bez ogródek po ostatnim meczu.
Sam zawodnik nie chciał się do tego przyznać, ale według naszych informacji temat powrotu do Tarnowa dwukrotnego brązowego medalisty DMP w kewlarze z jaskółką, jest wałkowany niemal co roku. Jego nazwisko zajmuje topowe miejsca na liście życzeń miejscowych działaczy i trenerów. Ale tak naprawdę sprawę zawalono jeszcze w trakcie sezonu 2014, kiedy Artiom już w połowie tych rozgrywek podkreślał, że nową umowę z tarnowskim klubem może podpisać choćby zaraz. Późniejszy serial z przeciągającymi się negocjacjami i perturbacje z zerwaniem rozmów włącznie, akcja odwetowa i "wyciąganie" już po parafowaniu umowy intencyjnej z Grudziądzem Leona Madsena były tylko pochodną tamtych zdarzeń.
Minione lata pokazują, że zawodnik stara się być jednak lojalny wobec swoich dotychczasowych pracodawców, co dobitnie widać po tym jak rzadko zmienia w ostatnim czasie drużyny. Lubi stabilizację. Ale nie może też obiecać, że zostanie w Grudziądzu do końca kariery. Czy jest więc możliwe, że jego drogi z Tarnowem znów się zejdą? - Nigdy nie mów nigdy. Ale teraz moim zespołem jest GKM i liczy się tylko jego dobro. Niczym innym nie zaprzątam sobie głowy - uciął.
Powoli ten portal robi się jak pudelek?!
Nie ma w tym zdaniu żadnego niedopowiedzenia.
Artem po prostu dobrze czuje się na torze w Tarnowie.
Panie Hynek nie ma sensu na siłę szukać sensacji.