Po ubiegłorocznej wpadce dopingowej Grigorija Łaguty doszło do niezłego zamieszania. Kontrolę zawodnika przeprowadzono 11 czerwca 2017 roku po meczu ROW Rybnik - Włókniarz Częstochowa (38:41 po odjęciu 11 punktów Rosjanina), natomiast wyniki ogłoszono dopiero na początku lipca. Łaguta zdążył pojechać w jeszcze dwóch następnych meczach rybniczan, więc równolegle z procesem toczyła się dyskusja, czy skasować punkty zawodnika wyłącznie ze spotkania z Włókniarzem, czy też z dwóch kolejnych meczów także.
Ostatecznie odjęto wyłącznie punkty z meczu, na którym zrobiono kontrolę. Kontrowersje jednak były, bo część ekspertów przypominała sprawę Patryka Dudka i jego dopingowej wpadki sprzed 3 lat. Wtedy skasowano wszystkie punkty Polaka od momentu feralnego dla niego badania.
Ekstraliga Żużlowa wyciągnęła wnioski ze sprawy Łaguty, dlatego wyniki tegorocznych kontroli znamy już 5 dni po ich przeprowadzeniu. 27 maja pobrano próbki od zawodników Włókniarza i Get Well. 28 maja były one w laboratorium. Wyniki były już znane 30 maja, ale najpierw powiadomiono o nich organizatora rozgrywek.
Dodajmy, że POLADA (polska antydopingówka) w tym roku działa w myśl umowy zawartej z Ekstraligą przed sezonem. To w niej jest zapis o 5 dniach na przeprowadzenie badań, dzięki czemu unikamy sytuacji, że dopingowicz jedzie w kolejnych meczach. Kluby muszą za ekspresową ścieżkę dodatkowo zapłacić, ale nie są to wielkie koszty, a z drugiej strony liga unika kabaretu, jaki miał miejsce przy okazji procesu Łaguty.
POLADA zobowiązała się do przeprowadzenia w tym roku 70 badań na imprezach żużlowych. Na razie wiemy o kontroli na meczu Włókniarz - Get Well i Falubaz Zielona Góra - MRGARDEN GKM Grudziądz (53:37). Tam też pojawiła się "lotna brygada" i czterech zawodników musiało oddać próbki. Wszyscy okazali się czyści.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po częstochowsku
a może dla zmyłki?