Patryk Dudek zdetronizowany w Gorzowie, ale zadowolony: Kij z tym hat-trickiem

WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu: Patryk Dudek w kasku żółtym
WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu: Patryk Dudek w kasku żółtym

Patryk Dudek rzutem na taśmę awansował do półfinałów XV Memoriału Edwarda Jancarza. W finale się znalazł, ale hat-tricka w tej imprezie nie skompletował. Mimo przegranej z Bartoszem Zmarzlikiem, nie spuścił głowy i cieszył się z drugiego miejsca.

W tym artykule dowiesz się o:

Czwartkowe zawody okazały się niezwykle trudne dla wychowanka Falubazu Zielona Góra. Od początku było pod górkę, bowiem zaczęło się od problemów ze sprzętem i wykluczenia za przekroczenie wewnętrznej linii toru. Jazda nie była równa, ale 8 punktów okazało się wystarczające, by wejść półfinałów.

Później były już tylko dwa drugie miejsca. W obu przypadkach za Bartoszem Zmarzlikiem. Po półfinale Patryk Dudek miał lekkie pretensje do zawodnika Cash Broker Stali Gorzów. - Bartek zajeżdżał mi drogę, ale tak się czasami jeździ - skomentował.

W finale triumfator poprzednich dwóch edycji Memoriału Edwarda Jancarza prowadził, ale rozpędzony żużlowiec miejscowej drużyny okazał się lepszy na dystansie. - Ja się cieszę. Niewiele zabrakło w finale. Żeby go wygrać, to tylko brakowało, żebym pojechał jak Lindgren z Woffindenem w finale Grand Prix w Pradze. Nie mógłbym jednak tutaj docisnąć Bartka do płotu. Jechałem swoje, Bartek był szybszy i minął mnie. Było tak blisko po słabym początku. Myślę, że wszyscy to docenią - stwierdził.

Tym sposobem 25-latek stracił szansę na trzecią wygraną z rzędu. Nie przejmował się tym jednak. - Kij z tym hat-trickiem. Drugie miejsce jest obok. Patrząc na to, gdzie byłem na początku zawodów, na ich przebieg, jazdę w tym turnieju, to było naprawdę trudno. W finale trzech gospodarzy. Byli po prostu wszędzie. Nie wyobrażam sobie, co by się tu stało, jakby wygrał bieg z trójką miejscowych. Ciężko pracowałem na to drugie miejsce - powiedział po zawodach.

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po częstochowsku

Na czwartkowy turniej zielonogórzanin wylosował numer 1, ale w tym przypadku nie był on taki korzystny. - Bardzo trudny numer 1, każdy bieg po polaniu. Nic nie mogłem zrobić, jeśli się przegrało start. Co wyścig szukaliśmy przełożeń i jak doszedłem do półfinału, to wiedziałem, że jeszcze może być w porządku. Zwłaszcza przy prezentach, jakie mi robili koledzy, jakie pola startowe wybierali. Wykorzystałem to - mówił Dudek.

Swoje mogła też zrobić środowa burza, która przeszła nad Gorzowem. Tor przygotowano jednak na opady, a prace po ulewie oraz panujący upał dały taki efekt, że w trakcie turnieju normalnie polewano nawierzchnię. To również nie ułatwiało szukania przełożeń, a ścigania było jak na lekarstwo. Wyprzedzać potrafili głównie miejscowi.

-Jechałem każdy bieg po ulewie, bo miałem pierwszy numer. Niech to kibice ocenią. Były mijanki, ale bez szału. Dużo wody lali i z moim numerem nie było łatwo. Liczyłem na lepsze ściganie, bo na tym torze można jechać i po małej i po szerokiej, a w końcówce zawodów "chodził" tylko krawężnik. Jechaliśmy jednak w dobrych warunkach po środowym deszczu - przyznał zawodnik z Zielonej Góry.

A już 10 maja rewanżowe Derby Ziemi Lubuskiej. Jazda w Gorzowie niespełna dwa tygodnie wcześniej przysłuży się liderowi Falubazu? -Przed derbami to jeszcze tyle deszczu spadnie, że i tak będzie tutaj co innego. Memoriał pokazał, że gospodarze są silni, skoro trójka z nich jechała w finale. Nie będziemy mieli łatwo - zakończył Patryk Dudek.

Źródło artykułu: