Arkadiusz Potoniec jest bez wątpienia jednym z najlepszych młodzieżowców w najniższej klasie rozgrywkowej. Stara się jednak o tym nie myśleć. - Dla mnie nie ma znaczenia czy jestem najlepszy w lidze, czy też nie jestem. Jadę najlepiej jak mogę, choć zdarzają się też gorsze występy. Wystarczy spojrzeć na ostatni ćwierćfinał mistrzostw Polski. Nie zdobyłem tam żadnego punktu, a jednak przyjechałem tu i mogłem walczyć z seniorami - mówi junior Stali Rzeszów.
Choć młodzieżowiec przyznaje, że jest zadowolony ze swojego niedzielnego występu, zauważa, że miał szansę na jeszcze większy dorobek punktowy. Chodzi o ostatnią gonitwę wieczoru, w której swoje jedyne zwycięstwo odniosła para gospodarzy. - Wyszedłem pierwszy spod taśmy i prowadziłem z naprawdę dużą przewagą - relacjonuje młodzieżowiec - Niestety na drugim okrążeniu złapałem kapcia w tylnej oponie. Wiemy jak ważna jest ta część motocykla. Można powiedzieć, że przez połowę wyścigu jechałem z zaciągniętym hamulcem ręcznym. Na ostatnich metrach przed metą dogonili mnie gospodarze - opowiada. Ta sytuacja wyraźnie obrazuje różnicę klas między zespołami. Młodzieżowiec gości niemalże wygrał z liderami Polonia Bydgoszcz, choć przez połowę wyścigu musiał zmagać się z poważną usterką.
Potoniec otwarcie mówi o planach i ambicjach swojego zespołu. - Oczywiście, że chcemy awansować. To właśnie jest nasz cel na ten sezon. Na razie wszystko idzie w dobrym kierunku i mam nadzieję, że tak zostanie aż do końca sezonu - cieszy się młodzieżowiec.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników, czyli sprawdzian wiedzy żużlowców, odc. 2