Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Po pierwszym dniu zmagań w finale Speedway of Nations trzecie miejsce po rundzie zasadniczej to było maksimum, o którym Polacy mogli marzyć w sobotę. Jak pan przyjął ten brązowy medal?
Piotr Szymański: Bardzo dobrze. Co prawda niektórzy dziwnie się na mnie patrzyli, kiedy po piątkowych zawodach powiedziałem, że nadal wierzę w złoty medal i o niego walczymy. Dużo przecież nie brakowało. Mamy brązowy medal i trzeba się z niego także cieszyć. Po tym, co było w piątek radujmy się z medalu, a nie hejtujmy tego wszystkiego. Pewnie znów odezwą się głosy, że mógł jechać Zmarzlik, Pawlicki czy Hampel, że medal jest tylko brązowy, a nie złoty. Po zawodach wszyscy są mądrzy. Zawsze mieliśmy zasadę, że do DPŚ braliśmy do kadry zawodników z Grand Prix. Tutaj została zastosowana ta sama reguła. Dywagować na ten temat można długo. Spodziewam się, że o tych zawodach będzie jeszcze długa dyskusja.
[b]
Czy polscy oficjele będą naciskać na FIM czy BSI w kwestii zmian regulaminowych Speedway of Nations? Emocje może i były duże, ale regulamin tej imprezy wymaga z pewnością co najmniej kilku poprawek...[/b]
Będziemy na ten temat rozmawiać. Choćby temat ostrzeżeń. Jest to co prawda jedna impreza, choć rozgrywana w systemie dwudniowym, stąd też ostrzeżenia ciągnęły się za zawodnikami od pierwszego do ostatniego wyścigu. Z drugiej strony, nawet w piłce nożnej, na pewnym etapie rozgrywek mistrzostw świata czy Europy kasowane są żółte kartki. Tutaj powinno być podobnie. Ostrzeżenia dotyczą rundy zasadniczej, a na decydujące wyścigi powinny być anulowane. Takie jest moje zdanie na ten temat. Złożę taką propozycję do CCP. Wygląd wyścigu decydującego o awansie mieliśmy znów taki, jaki mieliśmy.
Dziwna sytuacja była także w finale. Wygrał Tai Woffinden, choć cieszyli się Rosjanie. Ten punkt regulaminu o promowaniu drugiego i trzeciego miejsca także wzbudza kontrowersje...
Owszem, aczkolwiek tutaj wszystko było jasne określone i każdy wiedział, że tak jest. Jeśli wrócimy do wywiadu, który udzieliłem w lutym, już wówczas zwróciłem uwagę, że taka sytuacja może budzić mieszane uczucia.
Armando Castanga mówi o taktyce i strategii na wyścigi finałowe, ale tak naprawdę potrzeba udoskonalić ten regulamin...
Jak najbardziej. Wszyscy widzimy, że regulamin wymaga korekt. Mam nadzieję, że BSI po pierwszym sezonie obowiązywania Speedway of Nations usiądzie do rozmów na temat tej formuły.
Co dalej z Drużynowym Pucharem Świata, który teoretycznie powinien w przyszłym roku odbyć się w Gorzowie?
Zobaczymy, co się wydarzy za kilka miesięcy. Nie chcę w tym momencie składać żadnych deklaracji. Myślę, że nastąpi głęboka analiza tej pierwszej edycji SoN i zostaną wyciągnięte z niej wnioski.
Ze słów Armando Castangi wynika, że na siłę chce kontynuować Speedway of Nations, którego nie kupili kibice we Wrocławiu...
Myślę, że promotor tych zawodów widział, ile pustych miejsc było na Nowym Olimpijskim we Wrocławiu i da mu to też do myślenia. Słaba frekwencja pokazała dobitnie, że ta impreza na dzień dzisiejszy nie cieszy się dużym zainteresowaniem kibiców. Być może w przyszłości się rozwinie, ale na dzisiaj polscy kibice nie zaakceptowali tych zmian. Ja cały czas bronię mojej idei, by Speedway of Nations i Speedway World Cup rozgrywać przemiennie.
Pojawiają się nawet opinie, choćby ze sztabów trenerskich Polski czy Danii, że jedna i druga impreza mogłaby z powodzeniem funkcjonować nawet w tym samym sezonie, pod warunkiem jasnego określenia, że SoN to mistrzostwa świata par, a SWC to drużynowe mistrzostwa świata...
To jest bez wątpienia idealne rozwiązanie, które również popieram. Decyzje w tej sprawie może jednak podjąć tylko promotor, czyli firma BSI. Od niej zależy, w którą stronę będę ewoluować te imprezy.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po wrocławsku